Gdzie się dzieją Dzieje?

dodane 08:47

Co by w tym życiu robić? Oto jest pytanie.

Zgodnie ze śląskim przysłowiem „Ni mosz co robić, chyć się roboty” Piotr idzie łowić ryby. „Odpowiedzieli mu: «Idziemy i my z tobą».”  W tym samym miejscu może, w którym trzy lata wcześniej usłyszeli: „Chodźcie za Mną, a sprawię, że staniecie się rybakami ludzi”.  W Jerozolimie atmosfera napięta. W głowach mętlik. Genezaret to po hebrajsku harfa. Jezioro kształtem przypomina ten instrument, a cichy i melodyjny szum trzcin, przerywany pluskiem fal kojarzy się z jego dźwiękiem. Musieli pomyśleć, uspokoić się. Tyle się działo. Piotr „spietrał” i zdradził. Pod krzyżem wytrwał tylko Jan. Jezus Zmartwychwstały pojawia się i znika. Wszystko jest niewiarygodnie inaczej. Jezioro kusi, jest ujarzmione, znane, przewidywalne. Nie ułowili nic. Przez całą noc.

Budzi ich z letargu niosący po wodzie głos: Dzieeeciiii, maaacieee coś do jedzeeeniaaa?

- Nieee - a odczep się od nas chłopie.

- Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdzieeeecieeeee.

Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć.  Deja vu, kurcze, czy co? Już to kiedyś przeżyli.

Bez Niego nic się nie udaje. Stare lwy morskie nie umieją złapać nawet głupiej tilapki. A kiedy On każe, tilapka ma jeszcze w pyszczku pieniążek potrzebny na podatek, albo sieci nabierają tyle ryb, że nadwyręża się ich wytrzymałość na rozciąganie.

Właśnie skończyliśmy kurs Alpha. Ciasno nam było w sali jak rybom w sieci wyciągniętej z Jeziora Tyberiadzkiego. Uczestników mieliśmy mniej więcej jak oni ryb :). Z radością i zdumieniem obserwowaliśmy różnicę w podejściu do Chrystusa, która tak mocno rysuje się między obu dzisiejszymi czytaniami. W ewangelii Janowej apostołowie tułają się po plaży jak robotnicy, którzy stracili Tego, który nadaje sens działaniu. Wracają do rutynowych zajęć. W Dziejach Piotr i Jan napełnieni Duchem Świętym ani się nie kryją, ani boją, ani myślą wrócić do rybołówstwa. Jedna ich przemowa, wzmocniona diakonią tańca :-) prowadzoną przez byłego-chromego, nawraca pięć tysięcy chłopa. Jabadabaduuuuuu!

Kurs się skończył, a my wciąż słyszymy echa rozmów prowadzonych przy stolikach:

- Tuż przed alfą zachorowałam, poważnie. Rak. To dziwne dla mnie, ale odczuwam nieustanny spokój i radość. Jestem w dobrych rękach. On mnie nie zostawi.

- Nie, nie, ja w sprawie uzdrowień nie mam nic do powiedzenia. Choć jak teraz was słucham, to mi się przypomniało, że miałam wysypkę na rękach. I było takie słowo na modlitwie, że „zostaje uzdrowiona..., jak myślicie, to ja? No tak, ja tej wysypki nie mam.

- Jak wy słuchacie Boga? Tak zwyczajnie, czytając Pismo?! On mówi. Naprawdę?

- Nie uwierzycie, usłyszałam wyraźnie: Jak długo Cię będę wołał, żebyś ty wreszcie do mnie przyszła!

 „On jest kamieniem odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, przez które moglibyśmy być zbawieni» - mówi Piotr.

 I jakie to jest fascynujące!

Dziecko Bogu, żona mężowi, matka dzieciom, nauczyciel uczniom. Z wykształcenia plastyk, z pasji - też plastyk.
nd pn wt śr cz pt sb

25

26

27

28

29

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

Dzisiaj: 28.03.2024