Sporo się w komentarzach pojawiło treści dotyczących świadka-nauczyciela wiary. I niemało tęsknoty za kimś takim. A także zawodu, gdy świadek okazał się fałszywym. Bo i tak jest, że bardziej przemawia do nas przykład niż nauczanie. I łatwiej jest iść drogą za przewodnikiem, niż według wskazań kogoś, kto pozostał w domu na kanapie i w bamboszach.