Sprytni jak węże, nieskazitelni jak gołębie

dodane 14:16

Chrześcijanin to nie ciepłe kluchy. Ani też nie cwaniak, którym wszystkim pyskuje, bijąc "prawdą" w oczy. Trzeba znaleźć jakieś rozsądne "pomiędzy".

Ostatnio w pociągu miałam bardzo nieprzyjemną sytuację. To znaczy, nie ja osobiście, ale osoba, która siedziała kilka miejsc przede mną. Sytuacja stała się na tyle ostra, że w pewnym momencie dwie kobiety zaczęły się szarpać... Ale po kolei.

Matka z dzieckiem, około czteroletnim, wybrała się w podróż. Dziecko siedziało grzecznie obok niej, z tym że nóżki w sandałkach miało oparte o siedzenie na przeciwko, na którym nikt nie siedział. Wydawać by się mogło, nikomu to nie przeszkadza, prawda? Otóż nie! Na przeciwko kobiety siedziała pewna starsza pani, niczym nie wyróżniająca się od innych starszych pań. Nie wiem, jak zaczęła się cała wymiana zdań, bo z początku musiało to przebiegać całkiem łagodnie. Otóż starsza pani zwróciła matce uwagę, aby dziecko zdjęło nogi z siedzenia. Prawdopodobnie dziecko nie posłuchało. Nie mogę stwierdzić, jak to się wszystko rozpoczęło, bo weszłam już w trakcie ich rozmowy. Mogę za to powiedzieć, jak ten totalnie błahy incydent się rozwinął.

Starsza pani, ze spokojem, który niepokoił, otworzyła torebkę i wyciągnęła z niej aparat fotograficzny. A następnie zrobiła zdjęcie dziecku. Tak, zrobiła zdjęcie dziecku. Matka zaprotestowała, powiedziała, że nie życzy sobie robienia zdjęć swojemu synowi, zwłaszcza przez kompletnie obce osoby, ale starsza pani była jak kamień, którego nawet Bóg nie jest w stanie podnieść. Zimna krew.

Uśmiechając się cynicznie powiedziała, że opublikuje to zdjęcie na Facebooku, aby "jej pokazać", dać matce nauczkę, aby nauczyła się wychowywać swoje dzieci. Jej postawa była porażająca. Matka zaprotestowała, zaczęła grozić sądem, potem starała się załagodzić całą sytuację i przemówić kobiecie do rozumu, ale starsza pani tylko się uśmiechała i wyglądała na całkiem z siebie zadowoloną. Wiecie, taka obrończyni ładu i sprawiedliwości, bardziej papieska od papieża. Nie docierał do niej żaden argument, nawet wówczas, gdy inni współpasażerowie tłumaczyli jej, że nie wolno robić zdjęcia dziecku. W międzyczasie matka, zdesperowana, zdjęła sandałki dziecku, ono zaczęło wrzeszczeć, starsza pani nadal się uśmiechała, a ja w myślach modliłam się za te osoby, bo sama nie wiedziała, co mam o tym wszystkim sądzić. Sytuacja mogłaby wyglądać komicznie, gdyby nie była tak paranoiczna. Nagle wyjazd z dzieckiem na wypoczynek zmienił się w jakiś koszmar.

Kiedy starsza pani znów próbowała zrobić kolejne zdjęcie, matka nie chciała do tego dopuścić. Chciała wyrwać kobiecie aparat, ale ostatecznie jej się nie udało. Matka, najwidoczniej miała jeszcze tyle przyzwoitości, że nie szarpała się już dłużej i znów starała się przemówić kobiecie do rozsądku. "Przecież pani też ma swoje dzieci, nie wie pani jak się dzieci zachowują? Nie zawsze są grzeczne, zdarza im się coś zrobić nie tak" - próbowała tłumaczyć. "Przecież on jest dopiero w przedszkolu, uczy się wszystkiego..." Starsza pani z lodowatym uśmiechem odparła: "Ale JA swoje dzieci dobrze wychowałam." Nie było sensu z nią dyskutować.

W końcu kobieta wysiadła zadowolona, ze swoim aparatem, na którym uwieczniła "przestępstwo". A matka odetchnęła z ulgą, choć jakiś niepokój pozostał. A jeśli naprawdę szalona współpasażerska opublikuje gdzieś to zdjęcie? Gdzieś opisze i gdzieś wyśle?

W całej tej komicznej sytuacji kołatała mi się w głowie jedna myśl, od której nie potrafiłam się uwolnić. Mamy być sprytni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie. Dlaczego sprytni? Aby zawsze wszystko dokładnie sprawdzać i do końca nie ufać nikomu, nawet samemu sobie, bo nigdy nie wiadomo, czy miła starsza pani z pociągu nie okaże się nagle paranoiczną bojowniczką o porządek. A dlaczego nieskazitelni jak gołębie? Bo szatan i jego poplecznicy czyhają na każdy najmniejszy nasz błąd, na najdrobniejszy grzech, aby z całą mocą nas za niego oskarżać i nim posługiwać się do manipulowania naszymi uczuciami. Na przykład, za pomocą innych ludzi. Wszystko po to, abyśmy zwątpili w Boże miłosierdzie.

Pan Jezus też nie z wszystkimi rozmawiał, też nie wszystkich uzdrawiał. Nawet On uciekał przed Żydami, kiedy nie nadeszła jeszcze Jego godzina. I przestrzegał swoich uczniów przed lekkomyślnością.

Czy niedorzecznej sytuacji z pociągu można by uniknąć? Prawdopodobnie można by, gdyby z jednej i z drugiej strony znalazła się odrobina pokory i miłości. Ale nie mnie to oceniać. Mam tylko nadzieję, że wszystko dobrze się skończyło.

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 18.04.2024

Ostatnio dodane