Tylko Bóg może nas nasycić. Nie kariera, nie dzieci, nie pieniądze. Nawet nie wyśniony chłopak. Zwłaszcza, kiedy z chłopaka robimy sobie boga.
Kobieta nie została uformowana z nogi mężczyzny, aby być jego podnóżkiem, ani z jego głowy, aby włazić mu na głowę, ale z żebra, które osłania to, co najważniejsze. Męskie serce, które potrzebuje czułej, kobiecej pomocy.
Ostatnio wracałam z dość długiej wycieczki i zmęczona, zarówno podróżą jak i nieustannymi upałami, oparłam się o szybę i czekałam, aż mnie autobus dowiezie do domu. Nie spodziewałam się, że właśnie wjeżdżamy w samo jądro ciemności.
Co musi zrobić kobieta, aby poderwać mężczyznę? Nic. W końcu to nie ona jest od podrywania. Ktoś słyszał, żeby pułapka ganiała za myszą?
Wczoraj obchodziliśmy święto Trójcy Przenajświętszej, a więc Dzień Boga. Dzień Boga w Trzech odsłonach. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej boli mnie głowa. Po ludzku nie da się ogarnąć Trójcy Świętej.
"Nie przez wicher ogromny i nie przez ogień, ale w lekkim powiewie przychodzisz do mnie, w lekkim powiewie nawiedzasz duszę mą!" śpiewamy w pieśni. Dlaczego w lekkim powiewie, a nie w trzęsieniu ziemi, tornadzie i burzy z piorunami? Przecież tak właśnie często ukazywany jest Bóg Wszechmogący, jako Pan nieba i ziemi, groźny władca. Skoro groźny, to czemu taki delikatny?
Kult Najświętszej Maryi Panny nie jest ani zabobonem ani bałwochwalstwem, gdyż Niepokalana "czystsza niźli aniołowie" nigdy nie zasłoni nam naszego prawdziwego szczęścia, jakim jest zjednoczenie z Bogiem.