Na zakończenie Roku Życia Konsekrowanego: Ratownik
dodane 2016-02-01 10:23
Bez niego nie ma życia. Życia zakonnego i życia w ogóle. Ważna jest kolejność i regularność. Najpierw wdech w przestrzeni Bożej Obecności. Potem wydech w świat spragniony Boga. Nie inaczej...
Moje życie zakonne oparte jest na procesie duchowego oddychania. Robię wdech zwracając się do mojego Boga i czerpiąc z Niego siłę/miłość/świętość/nadzieję, a potem robię wydech zwracając się ku światu, który tego wszystkiego potrzebuje.
Tylko wtedy moja egzystencja ma sens.
Czasem gubię rytm tego oddechu. Ale bez niego nie ma życia. Życia zakonnego i życia w ogóle.
Ważna jest kolejność i regularność.
Najpierw wdech w przestrzeni Bożej Obecności. Potem wydech w świat spragniony Boga. Nie inaczej.
Problem zaczyna się wtedy, gdy mylimy te rzeczy i próbujemy zaczerpnąć ze świata, a dawać coś Bogu. Z całym szacunkiem dla świata, który wyszedł przecież z ręki Boga i jest odblaskiem Jego piękna, ale jego powietrze jest zanieczyszczone (wiem, co mówię, bo mieszkam w Krakowie) i nie wystarcza potrzebom moich duchowych płuc. Potrzebuję/potrzebujemy czystego tlenu Bożej miłości i dobroci. W czystej postaci. Dlatego każdego dnia potrzebuję stanąć przed Bogiem, by napełnić się Nim. Modlitwa to w dużej mierze czas czerpania i bycia obdarowanym. Nie na odwrót. Nawet miłość, którą kochamy Boga, otrzymaliśmy najpierw od Niego. Dlatego nieporozumieniem jest chcieć coś Bogu dawać, by zasłużyć sobie na Jego uznanie czy akceptację. W ten sposób zostaje zaburzony rytm oddychania i w końcu czujemy, że tracimy siły i jesteśmy jakby podduszeni.
Wdech w Bogu i wydech dla świata.
Niewątpliwie, nieraz znajdujemy się w sytuacji, gdzie ten wydech raczej przypomina reanimację, gdy mamy przed sobą ludzi odciętych od Bożej atmosfery, którzy stracili przytomność swojej duszy.
Czy widzieliście jak wygląda sztuczne oddychanie? Ratownik bierze głęboki wdech i wtłacza powietrze z własnych płuc w płuca nieprzytomnej osoby. Im więcej tych nieprzytomnych biedaków wokół nas, tym mocniej trzeba zaczerpnąć powietrza, by mieć co dawać.
W ten sposób życie zakonne przypomina nie raz pracę ratownika medycznego.
Taki fach :-)
P.S. Przyjmujemy praktykantów, czy raczej praktykantki :-)