O debatach, czyli jak Wałęsa rozmawiał z IPN

dodane 10:07

Różne już debaty przeżyliśmy. Przyzwyczailiśmy się, że nie są to partnerskie spotkania poszukiwaczy prawdy, ale raczej starcia przeciwników przekonanych(?) o swoich racjach.

A ponieważ tylko prawda może być wspólna (racja, jak sama nazwa wskazuje, jest wydzieloną częścią), więc patrzyliśmy na te walki podziwiając różne style i techniki: od okładania się ciosami na oślep po subtelne rozgrywanie przeciwnika.

Ze skruchą przyznaję, że nie raz z emocjami oglądałam te boje, zapominając, że ich styl sam w sobie jest już porażką spotkania.

Ale teraz poziom debaty zszedł już do piwnicy.

Stare heglowskie powiedzenie, że "jeśli teoria nie zgadza się z faktami, to tym gorzej dla faktów", zostało zawstydzone, przez nowy styl "dochodzenia do prawdy".

Po prostu, jak coś nie pasuje, trzeba się obrazić, wyjść i pogrozić sądem.

Proste i genialne w swej prostocie, prawda? Nie trzeba już nawet wysilać się na argumenty i narażać, że przeciwnik ujawni jakieś niewygodne fakty.

I, niestety, nie dotyczy to jedynie debat publicznych.

Przykład idzie z góry i przenosi się do naszych miejsc pracy, a nawet do rodzin...

To jest ślepa uliczka. A wyjście z niej można znaleźć jedynie w świetle słów Jezusa:

"Szukajcie prawdy, a prawda was wyzwoli".

Prawda, a nie racja...

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 26.04.2024

Ostatnio dodane