Moc Jezusa
dodane 2016-09-24 09:55
Ojciec na Górze Tabor powiedział: "Słuchajcie Go", więc nadstawiam ucha. A dzisiaj Jezus mówi: "Weź sobie te słowa do uszu", czyli nie pozwól, żeby one przeleciały obok ciebie. Będzie coś ważnego!
"Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi".
No, nie! Takie rzeczy i to zaraz po spektakularnym wyrzuceniu złego ducha, gdy wszyscy osłupieli wprost z zachwytu dla mocy Bożej! Jest moc, jest entuzjazm, jest uwielbienie! A tu zamiast dorzucić do tego pieca coś, co podtrzymałoby ten duchowy haj (tak postąpilibyśmy na spotkaniu modlitewnym, prawda?), Jezus przekuwa w uczniach balon euforii i daje im to słowo.
Trudne słowo i, jeśli jesteśmy szczerzy wobec samych siebie, musimy przyznać, że z całego serca pragniemy, żeby ono nie zabrzmiało. Chcemy zatkać na nie uszy, tak jak to zrobili apostołowie, którzy nie rozumieli i nie chcieli pytać. Opór wobec prawdy.
Opór wobec tego, co narusza wyobrażenia, spodziewania, nasze scenariusze. Chcemy Jezus silnego cudami, objawiającego moc i dlatego opieramy się przed przyjęciem czegoś jeszcze więcej: przed przyjęciem wszechmocy Jego miłości objawionej w wydaniu się.
Ta miłość w oczach świata jest słabością. Bezbronny Jezus wydaje się w ręce ludzi, bo dać siebie to coś więcej niż dać coś. W ręce tych "złych ludzi".
A kim oni są?
To wszyscy ci, którzy nie są zdolni usłyszeć Słowa Bożego i wybierają własne, nie Boże drogi. Czyli to my jesteśmy. My, uczniowie Jezusa, którzy opornie otwieramy uszy na Słowo Boga. Właśnie w nasze ręce wydaje się Jezus.
I to jest Dobra Nowina.