Poznam Boga
dodane 2017-02-07 11:22
Uwielbiam takie pytania jak to z komentarza: "W takim razie jak się z Nim (Jezusem) zapoznać?" Ta fraza brzmi w moich uszach jak łoskot otwieranej przez kogoś bramy. Przez nią wchodzi się do krainy przyjaźni z żywym Bogiem. Oczywiście, tytuł obecnego tekstu jest nieprzypadkowy. Nawiązuje do książki Erica Weinera "Poznam sympatycznego Boga" (oryginalny tytuł brzmi:"Man Seeks God" - Człowiek szuka Boga").
Tym razem nie chodzi jednak o przebieranie w szafie z napisem "religie świata", ale o pragnienie serca. Nawiasem mówiąc, punktem wyjścia dla Erica Weinera też było pytanie. W czasie pobytu w szpitalu zdała je Autorowi pielęgniarka. "Czy znalazłeś już swojego Boga?" usłyszał...i wyruszył w podróż po religiach. Na ile była ona jedynie, jak sam określa w podtytule "flirtem" czy eksperymentem z różnymi doświadczeniami religijnymi, ocena należy już do czytelnika.
Właśnie takie pytania, usłyszane od kogoś lub w głębi własnego serca, mają obudzić w nas głęboką tęsknotę za Bogiem, a z tęsknoty rodzi się siła, by wyruszyć w drogę...
Bóg zaś nie mieszka daleko, za niedostępnymi górami i morzami. Chociaż niedostępna światłość jest Jego naturalnym środowiskiem, zamieszkał pomiędzy nami, bo zapragnął przyjaźni z człowiekiem. Bóg stał się Człowiekiem, czyli przyjął ludzkie ciało i duszę, by stać się dla nas dostępnym.
I to już jest pierwsza wskazówka, jak się z Nim zapoznać. Bardzo po ludzku.
Gdy chcemy nawiązać relacje z drugą osoba, to idziemy w to miejsce, o którym wiemy, że możemy tę osobę tam spotkać. Jest kilka takich ulubionych miejsc Boga-Człowieka: Najśw. Sakrament (w każdym kościele), Ewangelia (nawet w domu). Oczywiście, odwiedza On także inne okolice. Można Go całkiem przypadkowo, nagle spotkać na ulicy czy u sąsiada.
Decydujące jest to czy odważymy się zagadać.
...
W tym miejscu małe wyjaśnienie. Ja wiem, że to wszystko może brzmi trochę jak Ewangelia po ziomalsku, czyli Dobra Czytanka według zioma Janka (takie w stylu: "Więc jak usłyszał, że Jezus wybił się z Judei do Galilei, poszedł do niego i poprosił, żeby koleś wbił się do niego na kwadrat i uzdrowił mu syna, bo ten już ledwo zipał" :-), ale nie chodzi tu jedynie o przysposobienie językowe dla współczesnego czytelnika. To coś więcej.
To zwyczajnie jest nieco szokująco prosta prawda. Bóg stał się człowiekiem właśnie po to, by przyjaźń z Nim była nie tylko możliwa, ale prosta, dostępna dla każdego. Nie trzeba do tego dyplomów teologicznych uczelni (czasem nawet przeszkadzają :-)) ani nadzwyczajnych możliwości intelektualnych. Nawet grzeszność i wszystko to, co odstrasza od nas innych ludzi, też nie jest przeszkodą.
...
Zatem chodzi o to, by się odważyć zagadać.
To jest proste, ale nie zawsze łatwe. Jak w życiu.
Możesz pierwszy raz czuć się nawet śmiesznie, niezręcznie. Nieważne. Istotne, żeby zacząć. Można głośno.
"Jezu, nawet nie jestem pewien, że mnie słyszysz, ale chcę się z Tobą zapoznać, więc mówię do Ciebie...". Kiepsko to brzmi? Zapewniam Was, że w uszach Boga brzmi o wiele piękniej niż Msza koronacyjna Mozarta.
Nie wierzycie? Właśnie dzisiaj Bóg to powiedział w liturgii Słowa:
"Ten lud czci mnie wargami, ale sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno", czyli ujmując rzecz od strony pozytywnej: "Gdy mówisz do Mnie z serca, prosto, to, nawet, jeśli słowa są nieporadne, jest to dla Mnie bardzo cenne!".
P.S. co dalej z tą znajomością... zobaczymy później :-)