Woda żywa

dodane 11:23

Od niedawna uczę się nowej umiejętności. Może, z racji stażu mojego życia zakonnego (w przyszłym roku ćwierćwiecze ślubów zakonnych) powinnam ją nabyć już dawno, ale lepiej późno niż wcale.

Dawniej, gdy przyszło mi uczestniczyć we Mszy św. sprawowanej przez znudzonego (oczywiście, to czysto subiektywne odczucia) księdza, zżymałam się, gdy słuchałam kiepskiego kazania - denerwowałam się, a rzępolenie w kościele na organach w połączeniu z zawodzeniem sprawiało, że przewracały się mi wnętrzności. Oczywiście, dzisiaj nadal nie sprawia mi to  przyjemności, ale odkryłam, że tracę cenną szansę.

Wychodziłam z kościoła rozgoryczona i zła, czyli z niczym, a nawet na minusie. A przecież podczas tej niedbałej Eucharystii także na ołtarz przyszedł Jezus. Ani troszkę umniejszony czy zmieniony. Ten sam, żywy i prawdziwy.

Dlatego teraz zamiast bić głową w mur, staram się przyłożyć usta do skały, bo okazuje się, że z niej płynie woda żywa. I jest to cudowne działanie dobrego Boga, który pokornie przychodzi nie pytając o to jak Go traktujemy. Przecież i ja sama nieraz przyjmuje Go niedbale, bez gorliwości i wstrząsającej świadomości tego co się dzieje. A On przychodzi.

Więc zamiast wściekać się na to, na co i tak nie mam wpływu, lepiej skoncentrować uwagę na Jezusie, bo może On się czuje osamotniony i niezauważony...

A teraz didaskalia :-)

Powyższy tekst nie jest zachętą, żeby sobie odpuścić troskę o piękne sprawowanie liturgii. Jeśli mamy na to wpływ, zróbmy wszystko, co w ludzkich możliwościach, by Msza św. była najważniejszą godziną. I nie chodzi tu o teatralne gesty i ozdoby. To nie jest teatr. Piękna liturgia rodzi się z żywej wiary. A z tak sprawowanej liturgii wiara się pomnaża. Wtedy woda żywa płynie przeobficie.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 23.11.2024

Ostatnio dodane