Dobroć, która drażni
dodane 2017-09-25 10:54
Kiedyś myślałam, że jak będę dobra dla innych, to inni będą dobrzy dla mnie. Ta iluzja była we mnie silniejsza, niż Prawda, czyli Ewangelia, gdzie, jak byk stoi, że z tą wzajemnością może być różnie i nie o to chodzi, żeby dostać od ludzi nagrodę. I jak to bywa z iluzją, wydała ona złe owoce w moim życiu.
Bo kiedy człowiek się spodziewa wzajemności, to szybko się zniechęca. A gdy się zniechęca, to się rozgorycza. A kiedy się rozgorycza, to w końcu przestaje być dobry dla otoczenia i pluje tym jadem wokoło (także na tych, którzy chcą być dobrzy!). I tak ta zaraza wędruje po świecie... Znacie to?
Wyzwolenie zaczyna się od przyjęcia Prawdy, bo "gdy poznacie prawdę, prawda was wyzwoli" - mówi Jezus. A prawda jest taka, że nawet na najbardziej czystą, piękną dobroć samego Gospodarza, ludzie patrzyli "złym okiem" Mt 20,15. Nie chodzi o to, że wszyscy są źli i nie ma co liczyć na wdzięczność, bo przecież otrzymujemy całkiem sporo dobra od innych. Raczej chodzi o zmianę w myśleniu, dlaczego chcę być dobra.
Dobro jest dobre i ma wartość samo w sobie - jest Bożą obecnością i Bożym działaniem w nas, bo to On jest Dobry. Dobro nie musi cenić siebie według zapłaty otrzymanej w zamian. Nawet nieodpłacone, jest droższe nad złoto, nad złoto najczystsze. I, zaprawdę, strasznie nam go w dzisiejszym świecie potrzeba. Ludzie są gotowi jechać na biegun, żeby w skrajnie niesprzyjających warunkach wydobywać metale szlachetne, a my mamy kopalnię tego drogocennego kruszcu bardzo blisko - we własnym sercu. Serio. Bo tam mieszka Bóg. On jest dobry, proszę Państwa. Strasznie dobry.
Życzę dużego wydobycia :-) I, jak mówią górnicy, "Szczęść Boże!" :-)