Na jesienne dni...
dodane 2017-11-07 09:00
Dni coraz krótsze i coraz mniej słoneczne. Więc szukamy czegoś ciepłego, jasnego, przytulnego na przezimowanie. W internetach zaczynają królować hasła w stylu: "kocyk/czekolada/kot/i co tam jeszcze.../ nie pyta, kocyk/czekolada/kot/i co tam jeszcze.../ rozumie". Nie pyta na pewno (chociaż, jeśli chodzi o kota, kto go wie?), ale, że od razu rozumie....
Jednym słowem lgniemy do wszystkiego, co nam chociaż trochę przypomina o Słońcu. Bo bez niego nie da się żyć. Wiedzą to dobrze ci, których los rzucił w mniej doświetlone strony świata. Na przykład, czytałam kiedyś o miasteczku, które jest położone głęboko w dolinie pomiędzy wysokimi górami. Słońce zagląda tam bardzo rzadko, a zimą - wcale. Mieszkańcy zacienionego miasteczka postanowili doświetlić teren systemem luster, które są tak ustawione, by „łapały” promienie słoneczne i odbijały je w kierunku uliczek i domów. Bo sztuczne światło to nie to samo. Potrzebujemy Słońca.
A ja w ten pochmurny poranek myślę o tym, że jeszcze bardziej potrzebujemy Tego, którego Słońce jest jedynie obrazem - Jezusa Chrystusa. Tego, który jest Prawdziwą Światłością Świata.
To On jest źródłem życia w sposób równie, a nawet bardziej dosłowny, niż Słońce. Bo On to Słońce stworzył (czy przez Wielki Wybuch czy w inny sposób, mniejsza o to).
I mam dla Was dobrą nowinę: Nawet, gdy Słońce omija szerokim łukiem naszą część globu i skąpi nam swoich promieni, to Jezus jest obecny bez żadnych ograniczeń. Promienie Jego obecności, miłości, dobroci zawsze oświetlają nasze życie. Wystarczy się przed nimi odsłonić, stając w Bożej obecności.
Bo to nie kocyk rozumie, to Jezus.
I jeszcze jedno. Wracając do zacienionego miasteczka z systemem luster. To ty możesz być takim lustrem, dla tych, którzy żyją w zbyt głębokich dolinach smutku, by zobaczyć Jezusa.