Ciasne, czyli niekatolickie

dodane 10:26

Dużo się dzisiaj mówi o protestantyzacji niektórych środowisk Kościoła. I dobrze. Trzeba rozmawiać. Trzeba myśleć o kierunku, tendencjach. Trzeba, korzystając z doświadczenia św. Ignacego, patrzeć na początek i przewidywać koniec, do którego zdążają wprowadzane, czasem z radosną spontanicznością, zmiany. Trzeba znać i kochać swoją tożsamość. Trzeba. I to koniecznie. Jednak, mam wrażenie, że pojęcie protestantyzacja jest przez niektórych "rozmówców" używana w charakterze sztachety wyrwanej z płota, służącej do okładania każdego, kto ma chociaż troszkę inną wrażliwość duchową.

I ten zarzut nie dotyczy tylko jednej strony tej "dyskusji". "Interlokutorzy" używają po prostu innej sztachety o nazwie "tradycjonalizm". 

W związku z tym, chciałabym przypomnieć, że katolicki oznacza powszechny. I jego zaprzeczeniem jest ciasnota. Ciasnota, która myli jedność z jednorodnością.

I jest to pokusa dotycząca każdego z nas.

Zauważyłam, że płaszczyzną tych nieporozumień, a czasem wprost uprzedzeń, nie są różnice teologiczne, ale forma. Sprawy drugo-, trzecio- i siódmorzędne.

A gdyby tak, po prostu, po katolicku, to łączyć?

Modlę się na co dzień w mojej zakonnej kaplicy. Ale czasem idę na spotkanie modlitewne do sali należącej do jakiejś wspólnoty. Dla mnie Kościół jest tu i tu. Bo są tam ludzie, którzy tworzą Mistyczne Ciało Jezusa. Modlę się Różańcem św. i w językach. Odprawiam Lectio divina, ale też proszę Pana o słowo prorocze. Kocham tradycję, jednak liczę się z tym, że Duch Święty jest Suwerenem (modne słowo!) i ma prawo robić to, co uważa, a nie to, co się spodziewam. Full service. Moja lodówka jest pełna i nie rozumiem, dlaczego mam wybierać pomiędzy serkiem i kiełbasą (podwawelską, oczywiście! - kto był na "Sercu Dawida" ten wie! :-)))

Myślę, że każdego dnia trzeba nam badać nasze serca, czy one bardziej kochają Kościół czy własne przyzwyczajenia. 

A Kościół gromadzi się wokół Jezusa. 

I powiem Wam coś, co mnie nurtuje i boli, a nie ma na to łatwiej odpowiedzi:

Jezus jest obecny w Najśw. Sakramencie i swoim Mistycznym Ciele, czyli w nas. I mam takie przekonanie, że kiedy rozdzielamy te dwie obecności, Jezus jest rozdarty. 

Obrazek: pełna zapału, młoda wspólnota, która uwielbia Pana w swojej sali, a w pobliżu kościół z sakramentalną Obecnością. Wam to nie zgrzyta? I nie chodzi mi o to, że nie można się modlić poza kościołem. Rozumiem też cały wymiar ekumeniczny, tworzenia przestrzeni wspólnej modlitwy z chrześcijanami innych denominacji. Chodzi o to, by nie powstał niepokojący dystans. A z niego przepaść. I nie zasypią jej dyskusje, tym bardziej te zażarte. Więc zamiast okładać się sztachetami, porozmawiajmy jak łączyć ludzi. Bo nie wiem, jak Wy, ale ja chcę Jeden, Katolicki, Żywy Kościół.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 23.11.2024

Ostatnio dodane