Kiedy wstępuje w ciebie nowe życie...
dodane 2018-02-05 18:52
W dzisiejszym fragmencie z Ewangelii Marka (Mk 6, 53-56) słyszymy, że w miejscach, gdzie pojawiał się Jezus, ludzie zaczynali biegać, zwoływać się, znosić chorych. Jedynym słowem, wyczuwali, że dzieje się coś ważnego, co jest szansą, której nie można zmarnować. Żeby zrozumie co ich "uruchamiało", trzeba sięgnąć do słowa, które jest kluczem: "Zaraz Go poznali".
Bo są miejsca, do których Jezus nie tylko przybywa, ale nawet mieszka tam na stałe, a jednak nikogo to nie porusza/nie wzrusza. Nawet, gdy wszyscy grzecznie klękają przed tabernakulum, nie dokonuje się zbawienne ożywienie.
Właśnie w takim miejscu spotykamy Jezusa kilka wersetów dalej w rozdziale siódmym. Faryzeusze schodzą się "u Jezusa", czyli jesteśmy w Jego własnym domu, ale klimat zmienia się gwałtownie. Zero ożywienia, nadziei, wzruszenia. Jeśli jest jakieś uczucie to wyłącznie dumnego samozadowolenia. Dlatego skarży się Jezus słowami Izajasza: "Ten lud czci Mnie wargami, ale sercem jest daleko ode Mnie. Lecz czci Mnie na próżno".
Bo rozpoznać Jezusa, to coś więcej niż zgodzić się z tezami chrystologii. To ruch, wywołany wzruszeniem serca, które sprawia, że biegniemy do Jezusa, gdy tylko usłyszymy, że jest w pobliżu. I wtedy wstępuje w nas nowe życie.