"Jesteś tym, co jesz" - mówią. I jest to bardzo prawdziwe w odniesieniu do ludzkiej duszy.
Tyle razy słuchałam przypowieści o zasiewie, o ziarnie, o plonie. A jednak, chociaż mam uszy, nie usłyszałam czegoś istotnego. I jak to bywa z nieodrobioną lekcją z Ewangelii, miało to wpływ na moje życie. Negatywny wpływ.
Wielki Post jest okazją, by zmierzyć się z tematem, od którego na co dzień chciałoby się uciec jak najdalej. Z własną grzesznością. Czy to konieczne? A może nie powinno się o tym myśleć, bo to dołuje, stresuje i jest przyczyną nerwicy?
Jeszcze póki co nasza wieś spokojna. Ale już nie jest ona z kraja, bo koronawirus przedostał się do krajów i z lewa i z prawa.