Mieszczuch na roli, czyli o sianiu ziarna z nadzieją
dodane 2020-02-22 16:28
Tyle razy słuchałam przypowieści o zasiewie, o ziarnie, o plonie. A jednak, chociaż mam uszy, nie usłyszałam czegoś istotnego. I jak to bywa z nieodrobioną lekcją z Ewangelii, miało to wpływ na moje życie. Negatywny wpływ.
Być może mnie, mieszczuchowi, zabrakło tego zbawiennego doświadczenia, tak bliskiego uprawiającym ziemię - doświadczenia czekania aż wzejdzie źdźbło.
Oczywiście, wiem jak to się dzieje, ale bez tego emocjonalnego kodu, który zapisuje się w duszy tego, kto sieje i z nadzieją czeka na plon.
W życiu duchowym, jak mówi Jezus, działa podobna dynamika. Siejesz - czekasz - ufasz - widzisz skutek. A to wszystko rozciągnięte w czasie. Nieuznanie tej dynamiki kosztowało mnie wiele błędów i rozczarowań. Być może znacie to także z własnego życia.
Np. czujesz się rozpalony Bożą łaską, wróciłeś z rekolekcji, coś zrozumiałeś, doświadczyłeś, nawróciłeś się, spotkałeś Pana (ziarno zasiane w twojej duszy) i wracasz sobie po tym do domu, do swojej pracy, zwykłego środowiska, to czego chcesz? Tak z całego serca? Ze wszystkich sił? By oni też, natychmiast otwarli się na tę łaskę! To oczywiste! Więc mówisz, świadczysz, przekonujesz, nakłaniasz, w końcu molestujesz. A może nawet chętnie byś nakazał! trochę to przerysowuje, ale nie bardzo :-)
Oczywiście, to wszystko w dobrej wierze i dla zbawienia bliźnich i świata całego.
Jeśli robiliście tak (mnie się zdarzyło nieraz), to wiecie sami, że, wbrew oczekiwaniom i pragnieniom, skutek jest odwrotny.
Jest jednak inna strategia. Bardziej zgodna z dynamiką agrarno-duchową. Jeśli to co odczuwasz jest łaską - ziarnem, to daj temu czas wzrosnąć w twojej duszy w ciszy. Niech cię to zmienia, nawraca, rozświetla wewnętrznie, aż do wydania plonu, albo chociaż źdźbła, czyli czegoś widocznego dla innych. Aż do chwili kiedy inni sami zaczną zadawać pytania w stylu: "Co ci się stało, że nie wyskoczyłeś z pyskiem na sąsiada, chociaż zawsze tak reagujesz?" To jest ten piękny, zbawienny moment, gdy twoja dusza wydała plon i dzięki temu masz ziarno, by wsiać je w dusze innych ludzi.
I drugi przykład. Naprawdę chcesz pomóc innym. Masz dla nich ziarno dobrego słowa, miłości, przygarnięcia, opieki. Rzucasz je hojnie. I.... nic. Ile razy, nie widząc skutków, pomyślałeś: "nie warto". Ja wielokroć nie wytrzymywałam ciężaru tego czasu oczekiwania. I albo próbowałam coś zrobić, żeby uzyskać spodziewany rezultat (tu często pojawia się presja, która niszczy zbawienną moc słowa), albo traciłam nadzieję.
A przecież Słowo Boże ma moc. I, jeśli je zasiewamy w czyjeś duszy, to my pierwsi, musimy wierzyć w tę moc. Zasiać- czekać - ufać, aż ujrzysz plon.
To działa, gdy postępujemy zgodnie z zasadami uprawy dusz ludzkich :-)