A czy nie lepiej by było, gdyby Bóg, zamiast schodzić tu do tego świata unurzanego w bagnie zła, po prostu nas przeniósł do świata idealnego? Czy to nie jest lepszy plan zbawienia?
więcej
Jezus był atakowany przez nieprzyjaciół. Przez tych, którzy zwalczali Jego naukę, albo Go po prostu nienawidzili, bo był inny. Zwykła rzecz, można by powiedzieć. Tak wygląda życie.
Najgorsza jest chyba bezradność. Tak wiele dzieje się ważnych rzeczy, a ty nie możesz nic. Wiele jest stopni tej bezradności.
Czy Wy także, patrząc na to wszystko, co dzieje się wokoło, łapiecie się za głowę i myślicie: "Boże, co ja mam wobec tego wszystkiego zrobić? Jak zareagować? Co myśleć? Co powiedzieć? Czy w ogóle mówić, a może raczej milczeć i modlić [...]
Tak się złożyło, że w ostatnich dniach musiałam się spotkać z ludźmi zamaskowanymi. To od czwartku jest standard, ale ci byli zamaskowani totalnie. Kombinezony, gogle, przyłbice, rękawice i ochrona na buty. No i maseczki, oczywiście.
Jezus zmartwychwstał nie na oczach tłumów, ale dyskretnie, w mroku poprzedzającym brzask poranka. Nie ukazał się na dziedzińcu Świątyni, jedynie kilku swoim uczniom. Nawet nie poszedł do arcykapłana, chociaż każdy z nas pewnie by sobie życzył takiej sceny, w której Jezus, stojąc przed wystraszonym Kajfaszem, mówi: "Wygrałem!". Nic z tych rzeczy.
Sama dzisiaj patrzę na siebie z politowaniem. Co ja właściwie sobie myślałam dwa, trzy tygodnie temu? Że się sprężymy, posiedzimy w domu kilka dni, a potem wrócimy do naszych przyzwyczajeń i nadrobimy zaniedbane przyjemności.... Teraz już wiem, że, jeśli Bóg nie wkroczy do akcji w nadprzyrodzony sposób (może, nie musi. On wie lepiej), to zamiast blitzkrieg czeka nas długie siedzenie w okopach.
Kochani! Właśnie wróciłam z Eucharystii. Nie mówię Wam o tym, by powiększać Wasze poczucie braku i tęsknotę za Sakramentami. Nie. Pisząc o tym, że (jeszcze?) mogę uczestniczyć we Mszy św. w naszej wewnętrznej kaplicy zakonnej, chcę Was zapewnić, że przyjmując Komunię św. pamiętam o każdym z Was i w duchu proszę Jezusa, by Jego łaska rozlała się na Was obficie. On jest nieskończenie hojny.
Ekstremalne wydarzenia wydobywają z naszych serc zarówno najszlachetniejsze porywy, jak i przyziemne odruchy. Jak w ogniu złotnika - czyste złoto i żużel. Co zrobić z tym żużlem?
Dzisiaj świętujemy początek naszego zbawienia. W ukryciu już Bóg szykuje dla nas ratunek. Jeszcze go nie widać, ale jest już obecny pośród nas jak ziarno w ziemi.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.