Kapłaństwo kobiet. Czy warto go pragnąć?

dodane 13:29

W rozmaitych środowiskach jak bumerang powraca od pewnego czasu temat kapłaństwa instytucjonalnego kobiet w Kościele katolickim. Jedni powołują się na prawa kobiet i ducha czasów, inni na tradycję przez małe i wielkie "T", jeszcze inni na dyskryminację, mizoginię i maskulinizację w Kościele, kolejni znowu na to, że Pan Jezus wybrał mężczyzn. Wybrał, tylko dlaczego? Oto jest pytanie...

Z woli Boga wszechświat jest skupiskiem zależności. Nie potrzebujemy wspinać się na wyżyny duchowe, aby to zobaczyć: astronomia, fizyka, biologia, czy chemia codziennie same nam o tym przypominają. Wewnętrzna natura człowieka także żyje w relacji do świata, psychika ludzka, a za nią wszystkie nauki humanistyczne funkcjonują zgodnie z zasadą przyczyny i skutku. Istniejemy w świecie naturalnych praw, w świecie połączonych lub współgrających elementów, tak widzialnych jak i niewidzialnych, w świecie, w którym wolny rodnik zawzięcie próbuje znaleźć pasującą do niego część wielkiej układanki. Każde takie odnalezienie swojego miejsca jest źródłem harmonii i umożliwia funkcjonowanie zgodne z przeznaczeniem, jest zatem płodne i zaprowadzające ład. W świecie materii nazwiemy to porządkiem, w świecie ducha realizacją powołania, podążaniem za wolą boga, szczęściem. O ile jednak to pierwsze „robi się samo”, o tyle drugie wymaga od nas zgody na miłość, dojrzałość i odpowiedzialność.

 

Razu pewnego Logos Wszechświata zstąpił na ziemię i urodził się wśród nas. Sam będąc Prawem przyjął na siebie prawo materii oraz prawo ustanowione ludzką ręką. Uczył nas potęgi miłości, która rezonuje z naszym wnętrzem, miłości Jeden za wszystkich. Objawił nam istotę kapłaństwa, składając Siebie jako Dar i jako Ofiarę, ta ofiara to płomień miłości pałający tak bez reszty, że dochodząc do punktu „zero” przepala doczesność i wykracza poza nią. Teraz ten Dar i ta Ofiara są tu prawem. Jeśli kapłaństwo jest na ziemi aktem prowadzącym ku zbawieniu, to oznacza to, że Ofiara Arcykapłana nie tylko otworzyła wrota, ona jest tymi wrotami oraz drogą do nich prowadzącą a także, iż każdy z naśladowców Chrystusa sam jest kapłanem, bo droga ta wymaga daru z własnego życia oraz ofiary z bezpieczeństwa i apetytu. Zaiste, fascynująca to przygoda i niezwykły Przewodnik.

 

Nie każde kapłaństwo ma jednak identyczne miano. Jak małe dziecko, aby przeżyć swoje dni w szczęściu, zamiast we frustracji, musi zaakceptować fakt, że jego wola nie ma wpływu na wiele zjawisk, choćby na ruch ciał niebieskich, że po dniu przychodzi zmierzch a po lecie mróz, tak i my wraz z dojrzewaniem uświadamiamy sobie i akceptujemy fakt, że aby móc się realizować, musimy żyć w zgodzie z własną naturą. Logos Wszechświata stał się synem ludzkim, mężczyzną. Czy z przypadku? A może z powodu Bożego szowinizmu? Czyżby Bóg uznał jedną z płci za godniejszą, by przyoblec w ciało Jednorodzonego? Przedwieczny Syn Boży, Pan wszelkiego istnienia rodzi się jako człowiek w mizernej stajni a my się zastanawiamy, czy czasem nie szukał tu godności? No więc, jeśli nie o godność chodziło, to Twórca idei płci musiał mieć inny powód do takiej decyzji. Może, biorąc na świadka logikę, skoro to On tu przyszedł, aby uratować swoje dzieci i dostosował się do okoliczności, to i ten wybór był wyrazem Jego pokory, więc urodził się mężczyzną, bo upadła i coraz mniej zharmonizowana z Bożym ładem wspólnota potrzebowała kapłana-mężczyzny, którego charyzmat polega na wzięciu w obronę i osłonięciu własną piersią. To charyzmat Króla i Wojownika, który przyszedł na ratunek Umiłowanej. Taka jest istota męskiej realizacji kapłaństwa, powiązana jest ona z misją królewską. Kobiecość ma również swoją drogę kapłańskiego powołania, jeśli ktoś ma co do tego wątpliwości, to zapraszam do kościoła w dzień powszedni. Zapatrzenie w Ukochanego i idąca za tym wielowymiarowa płodność, ofiara z własnego serca i oddanie dla Niego można byłoby rozpisywać na wiele stron, na to jednak brak tu miejsca.

 

Jeśli zaczyna nam prześwitywać choćby zarys pełni związku między Nim a nami, to cała reszta jest już zupełnie prosta. Kapłaństwo instytucjonalne, to stawanie w osobie Chrystusa wobec Jego Wspólnoty tu na ziemi, aby nasza cielesno-duchowa natura doznawała wsparcia w całej swojej pełni, również przez znaki materialne. Dlatego właśnie kapłaństwo instytucjonalne kobiet stanowi wytwór tak absurdalny, jest bowiem związkiem bezpłodnym, związkiem homoseksualnym, związkiem, w którym rozum stracił swą naturalną wewnętrzną busolę, jaką posiada atom, magnes, czy ruch planet i galaktyk. Nie dziwi także fakt, iż środowiska prące do urzeczywistnienia idei kapłaństwa instytucjonalnego kobiet w chrześcijaństwie, stosunkowo często promują także kulturę LGBT, a zdarza się, że same są homoseksualne. Wynika to w głębokiego niezrozumienia wewnętrznego porządku twórczego we wszechświecie, przykładów nie trzeba szukać daleko, wystarczy przypatrzeć się poczynaniom duszpasterskim szwedzkiej homoseksualnej biskupki Evy Brunne, czy udzielającego się znów w mediach Krzysztofa Charamsy, który najwyraźniej karmi się ogniskowaniem uwagi na sobie, zamiast na tej, której miał służyć, Oblubienicy Chrystusa, wspólnocie Kościoła. To ostatnie potwierdza jednak tezę o misji wojownika, jako fundamencie kapłaństwa instytucjonalnego.

 

Wracając do tematu kapłaństwa powszechnego jako drogi do zbawienia, istnieją na tym świecie tylko dwa duchowe kierunki, choć samych ścieżek mogą być miliardy: pierwszy, ku ładowi, życiodajności, prosto w ramiona Ojca oraz przeciwny, wiodący ku anarchii, chaosowi, osamotnieniu, brakowi orientacji, kierunek, na drodze którego nie rodzi się nic poza rozpaczą, na końcu apetyt zjada pragnącego. Wybierać trzeba rozsądnie, bowiem tertium non datur.

Kategorie

nd pn wt śr cz pt sb

25

26

27

28

29

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

Dzisiaj: 28.03.2024