Fikołki dla Matki Bożej

dodane 11:42

Czy Boga trzeba uwielbiać tylko śpiewem, tańcem i klaskaniem? A może też... sztuczkami akrobatycznymi?

Kiedyś przeczytałam taką piękną legendę chrześcijańską. Dawno, dawno temu, żył sobie ubogi, prosty człowiek, który nie miał rodziny ani nikogo bliskiego, a jedyne co potrafił to sztuczki akrobatyczne. Podróżował razem z trupą cyrkową od miasta do miasta i dawał występy. Nie czuł się jednak szczęśliwy i spełniony.

Pewnego dnia spotkał na swojej drodze mnicha, który opowiedział mu po raz pierwszy o Bogu, Zbawicielu i niebie. Historia ta tak bardzo poruszyła serce prostego sztukmistrza, że zapragnął dowiedzieć się czegoś więcej. Z dnia na dzień porzucił swoje cyrkowe życie i przyłączył się do mnicha i razem z nim udał się do jego klasztoru. Zafascynowany życiem zakonnym postanowił przyłączyć się do braci zakonników i zostać jednym z nich. Pomimo, że nie miał żadnego wykształcenia, nie umiał nawet czytać ani pisać, bracia przyjęli go do siebie i od tej pory stał się jednym z nich. Pierwszy raz w życiu czuł się taki szczęśliwy i akceptowany.

Dzień upływał mu na tych samych obowiązkach, które wykonywali inni współbracia. W zakonie jednak panowała swoista moda na prześciganie się w czczeniu Matki Bożej. Jeden z braci tworzył kaligrafie ku czci Maryi. Drugi przepięknie śpiewał i grał. Inny z kolei uczył się na pamięć długich tekstów modlitw i recytował je na głos dla Maryi. Prosty sztukmistrz nie potrafił robić nic z tych rzeczy i było mu przykro, że nie może również czcić Matki Bożej tak jak inni.

Ale ta myśl nie dawała mu spokoju. Długo zastanawiał się nad tym, co mógłby zrobić dla Maryi. W końcu pewnego dnia zamknął się w kościele i w tajemnicy przed resztą współbraci, po swojemu oddawał hołd Matce Bożej w czasie przeznaczonym na osobistą modlitwę. I tak czynił każdego dnia. Nikt z pozostałych zakonników nie wiedział, co on tam sam wyprawiał, dlatego pewnego dnia jeden z braci postanowił go ukradkiem podejrzeć, martwiąc się o stan jego duszy. Wiedział, że sztukmistrz dopiero od niedawna należy do bractwa zakonnego i obawiał się, że mógłby wyczyniać coś zdrożnego.

Uchylił szparę w drzwiach i jego oczom ukazało się niezwykłe widowisko. Zobaczył jak w bocznej kaplicy poczciwy sztukmistrz robi fikołki przed figurą Matki Bożej. Fikołki, szpagaty, salta - wszystkie te akrobatyczne sztuczki, które wykonywał, kiedy pracował w cyrku. Zakonnik, oburzony zachowaniem współbrata, w pierwszej chwili chciał zawołać, aby przestał, bo wszak nie godzi się robić fikołków w kaplicy! Ale wtem zobaczył jak z ołtarza bocznego wyłania się Maryja. Matka Boża zeszła po stopniach, podeszła do sztukmistrza i chustką, którą trzymała w ręku, otarła mu pot z czoła. A potem wróciła na swoje miejsce na ołtarzu, tam, gdzie stała figura. A sztukmistrz dalej wykonywał swoje figury.

Wstrząśnięty zakonnik, który był świadkiem całej sceny, drżącą dłonią cicho zamknął drzwi kościoła i wrócił do swojej celi. Zrozumiał wówczas, że wielbić Boga można na wiele sposobów, tak, jak każdy to potrafi. Bo Panu Bogu nie tyle zależy na pięknym wielbieniu, ile na szczerym wielbieniu, prosto z serca.

Tak samo i my możemy wielbić Boga dosłownie wszystkim, całym swoim życiem. Spaniem, jedzeniem, czytaniem książki, pracą, zabawą, czekaniem na autobus. Albo zjeżdżaniem na sankach z górki. Nie trzeba być mądrym, żeby uwielbiać Boga. Wystarczy Go po prostu... kochać :)

nd pn wt śr cz pt sb

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

Dzisiaj: 01.05.2024

Ostatnio dodane