#60 Dostrzegam wielką wagę formacji oazowej w uzdolnieniu mnie do odpowiedzi na głos powołania
dodane 2021-03-08 11:58
Kiedy miałam 16 lat koleżanka „wciągnęła” mnie do Oazy. Tam w nowy sposób doświadczyłam wspólnoty wiary. Pamiętam Msze św. w małej grupie , gdzie mogłam być blisko ołtarza, ks. Antoniego moderatora, który nam towarzyszył. Pamiętam animatora Darka, który w małej grupie czytał z nami Pismo św. i omawiał 4 prawa życia duchowego.
Kiedy myślę – Ks. Blachnicki – zaraz myślę – OAZA.
Uczestnictwo w ruchu Światło – Życie było bardzo ważne dla rozwoju mojej wiary. Kiedy miałam 16 lat koleżanka „wciągnęła” mnie do Oazy. Tam w nowy sposób doświadczyłam wspólnoty wiary. Pamiętam Msze św. w małej grupie , gdzie mogłam być blisko ołtarza, ks. Antoniego moderatora, który nam towarzyszył. Pamiętam animatora Darka, który w małej grupie czytał z nami Pismo św. i omawiał 4 prawa życia duchowego. Pamiętam też spotkania modlitewne w każdą niedzielę wieczorem w salce przy kościele św. Janów w Toruniu, gdzie schodziliśmy się z wielu wspólnot – szkoła modlitwy. Wspominam też Oazę modlitwy w kościele św. Michała Archanioła. Młodzież, która dzieliła się wiarą bez zażenowania, śpiew i radość.
„Bóg kocha mnie i ma dla mnie wspaniały plan” (tak mówi 1. prawo życia duchowego) – zatem wystarczy ten plan odkryć i za nim pójść. Te słowa drążyły mój umysł i serce. W mojej świadomości wzrastała pewność, że wola Boża jest „najlepsza” i pójście za nią jest najlogiczniejszym(!) wyborem. Kiedy pewnego dnia podczas nauki misyjnej usłyszałam słowa, że są na świecie ludzie, którzy nie znają Jezusa, ponieważ nikt im o Nim nie powiedział, wydało mi się to wielkim nieszczęściem – jak to? Nie poznać Jezusa? Nigdy? Przecież poznawanie Jezusa było dla mnie wielką radością. I wtedy poczułam się pociągnięta, by pójść za wezwaniem Boga, który zaprosił mnie do współpracy, do opowiadania o Nim. W jednej chwili moje młodzieńcze plany i wyobrażenia przewartościowały się. Po skończeniu liceum, pokonując różne trudności wstąpiłam do Zgromadzenia Sióstr św. Józefa. Był to rok 1985.
Dostrzegam wielką wagę formacji oazowej w uzdolnieniu mnie do odpowiedzi na głos powołania. Nigdy nie spotkałam Ks. Blachnickiego, a jednak chodząc po Jego śladach w Brzegach i na Ryniasie, gdzie organizował rekolekcje oazowe, mam świadomość, że miał On wielki wpływ na moje życie. Niesamowite, że Jego wiara i odwaga wsparte mocą Bożą wydają do dziś owoce w tak wielu sercach.
s. Rut – Dorota Nizioł – józefitka