Wędrowne się stało moje życie w ostatnim czasie. Dość, że wspomnę, iż w ostatnim miesiącu dwa razy byłam w Gdańsku (a mieszkam w Krakowie). Niemało się też w tym czasie działo. Np. trzy ostatnie dni to jeden wielki ciąg uroczystości: w piątek pogrzeb ś.p. Abpa Tadeusza Gocłowskiego, a w niedzielę Procesja na Skałkę i 800-lecie istnienia opactwa benedyktynek w Staniątkach.
No i się zaczęło! To jest właśnie ten piękny czas, w którym cały Kościół przyzywa Ducha Świętego.
"A ja mam pytanie do Siostry z tej czy innej beczki: W jaki sposób spotkała Siostra Pana Boga?" - takie pytanie w komentarzach...
Czuwanie przed Uroczystością Zesłania Ducha Świętego przypomina mi trochę czas odliczania przed startem rakiety ziemia-niebo.
Ciekawy człowiek był z tego setnika. Był oficerem okupacyjnych wojsk na terenie wroga. Okoliczności życia dość niesprzyjające. Klimat taki, że wrogość aż warczy w powietrzu, a on wokół siebie wytworzył atmosferę wzajemnego szacunku i życzliwości.
Służebnica Boża M. Paula Tajber, gdy po raz pierwszy przyjechała do wsi Prądnik Biały pod Krakowem, powiedziała, nawiązując do nazwy wioski: "Tutaj popłynie prąd, który będzie wybielał [...]
Tytuł dość kontrowersyjny, wszak Jezus powiedział wyraźnie: "Nie sądźcie!". Ale zaraz to sobie wszystko wyjaśnimy. Na początek, żeby rozluźnić atmosferę, bo temat jest poważny, anegdotka z życia: znajomy Francuz, który od dłuższego czasu mieszka w Polsce wrócił z ogródka. - Co robiłeś? - pyta żona. - Sądziłem ziemniaki - odpowiedział. :-)