Ciekawe skąd się dowiedział Józef o ciąży Maryi?
dodane 2019-12-18 07:29
Ona mu tego nie powiedziała. Wiedziała, że błogosławiony stan, w którym była, musi zostać skonfrontowany wyłącznie z nim, ale nie poszła z tą wiadomością do Józefa.
Może powierzenie się Bogu osiąga taki stan, że liczy się tylko na Niego, bez zabiegania o PR? A może ufając Bogu nie zwątpiła w tego, którego wybrała za małżonka? Ciekawe, kto był pierwszy z nowiną? Może do Elżbiety szła z obstawą, która to obstawa była świadkiem niezwykłego powitania ciotki i Matki Boga? Może oni byli pierwsi u Józefa? Pogratulowali mu potomka, bo czyje mogłoby być? Wiadomo, że zaślubiny już były. Dla Józefa był to grom z jasnego galilejskiego nieba. Rozpatrywał, co robić. Mógł zgłosić tę sytuację jako zdradę i wtedy poleciałyby na Maryję kamienie. Mógł ją oddalić i wtedy ona by ocalała, a on żyłby już do końca z piętnem łobuza, który pozbył się problemu. W komentarzu do Biblii jerozolimskiej przeczytałam: „Sprawiedliwość Józefa polega na tym, że nie chce on użyczać swojego imienia dziecku nieznanego ojca, a także na tym, że będąc przekonanym o cnocie Maryi, nie chce poddać rygorystycznej procedurze prawa misterium, którego nie pojmuje”. To, że nie zwątpił w dziewczynę, którą poślubił, jest absolutnym fenomenem.
W świecie, w którym z internetu, telewizji codziennie wypływają opary wiadomości, plotek, oszczerstw ale i prawd nie do końca miłych, jak łatwo jest zwątpić w człowieka. I to wątpienie jest zaraźliwe. Gdyby Józef zwątpił, jak wyglądałaby historia zbawienia? Gdyby postawił wyłącznie na dochodzenie sprawiedliwości?
Można było zwątpić i w Jezusa. Józef uwierzył posłańcowi ze snu. I choć był głową swojej rodziny i widział Boga w fazie absolutnie niewładającej, przyjął to, czego rozum nie może ogarnąć. I stał się ojcem dla Bożego Syna i mężem dla Dziewicy.