Może trzeba tak, jak dzieci pozdrowić swoich aniołów
dodane 2023-10-02 15:33
Kiedyś mówiono mi, że obecność aniołów objawia się m.in. radością, która nie ma uzasadnienia.
Taką głupawką, która z nikogo nie szydzi, nikogo nie poniża. Jest dziecięcą radością, porywającą do współchichrania. Miałam taką sytuację z synem-niemowlaczkiem. Wzięło go coś takiego. Patrzył w konkretny punkt obok mnie, wyciągał do niego rączki, piszczał, kwiczał, zanosił się od śmiechu. Patrzałam na te figle i nagle wpadło mi do głowy, żeby stanąć w miejscu, gdzie mały miał wlepiony wzrok. Stanęłam… i syn spoważniał.
– Co jest? – pomyślałam – przecież to ja, twoja ukochana mama!
Ewangelia mówi dziś: „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim”.
Może trzeba tak, jak dzieci pozdrowić swoich aniołów. Okazać im wdzięczność. Oprócz chwil niezwykłej radości dla mnie najtrudniejszym momentem było doświadczenie, że ktoś we mnie płacze, razem z przeświadczeniem, że coś zawalam, że coś pięknego w moim życiu się nie stanie. Myślę, że tak też może się objawić ich obecność. Błogosławię Cię, mój aniele stróżu, mój przewodniku obrońco i źródło radości. Ty mnie prowadź, prowadź moją rodzinę, parafię, kraj, zgodnie z wolą Boga. Amen.