Jezus mówi dziś o obciążonych i utrudzonych
dodane 2020-12-09 12:41
Przywołuje mnie martwiącą się o maturę dziecka, o swój własny zgon i o co tam jeszcze.
Ksiądz Twardowski opisuje sytuację: „Prosiła do siebie o świadectwo zgonu
- A po co to pani?
- Kiedy umrę, jak ja to załatwię?”
Jezus mówi dziś o obciążonych i utrudzonych. Przywołuje mnie martwiącą się o maturę dziecka, o swój własny zgon i o co tam jeszcze. Myślę, że można żyć trwogą z powodu zbliżającej się asteroidy, a nie trwożyć zupełnie życiem w grzechu. „Przyjdźcie do Mnie wszyscy” niezależnie od skali lęku, od powodu - woła. Przyjdźcie przepracowani, obciążeni w jakikolwiek sposób, „a Ja was pokrzepię”. „Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych” – mówi Jezus. Wyobrażam sobie to tak: zaprzęgam się w jarzmo z Jezusem, jak się zaprzęgało woły do orki. Jeden kabłąk i jedna uprząż łączy mnie z Nim. Idąc nie wysunę się krokiem-myślą w przód staraniem o niewiadome, bo Bóg jest ze mną „teraz”. Idąc w jarzmie muszę reagować jak On. Kroczek za kroczkiem, pomału, tak jak On. Tak, jak idąc z Frankiem w zaprzęgu małżeńskim, respektuję prawa, których on sam przestrzega. Czy to dotyczy ścielenia kołdry, czy nie mówienia źle o kimkolwiek. Jestem w jarzmie z Bogiem przez poznawanie Jego Słowa, przez uczestnictwo w ofierze Chrystusa.
Ciekawe jest to, że ja jestem utrudzona i obciążona z byle powodu, a Bóg, jak mówi dzisiaj Izajasz, „nie męczy się ani nie nuży”. Idę w jarzmie z Kimś, którego „mądrość jest niezgłębiona”. „On daje siłę zmęczonemu i pomnaża moc bezsilnego”. A ci „ co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły; biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą”.
No to kroczek za kroczkiem w zaprzęgu, w którym On zna się na wszystkim lepiej. Amen.