Może ktoś pomoże mi zrozumieć tych faryzeuszy?
dodane 2021-03-05 10:32

zdjęcie: Pexels
Jest jakiś brak logiki w ich reakcji.
Jezus opisuje im winnicę, założoną przez gospodarza. Wszystko w tej winnicy należało do właściciela. Wydzierżawił ją rolnikom i wyjechał. Po czasie chciał odebrać plon mu należny, ale ni stąd, ni z owąd zarządcy się znarowili i przegonili jego wysłanników. Każdego, kto chciał odebrać choć część z tego, co wypracowali, bili, kamienowali, zabijali. W końcu posłał syna, myśląc, że go uszanują. Ale oni widząc dziedzica winnicy pomyśleli: „zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo”. Co też zrobili.
I Jezus pyta knujących zamach na jego życie faryzeuszy: „Jak myślicie, co właściciel winnicy uczyni z tymi rolnikami?”. I oni odpowiadają, bo są uczonymi i znają się na prawie: „Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze”. I jak mówi ewangelia: Poznali, że o nich mówi. Wiedzieli, że sami na siebie wydali wyrok i nadal pałali żądzą uśmiercenia Go. I ja tego mechanizmu nijak nie umiem zrozumieć.
Analogiczna sytuacja jest pokazana w pierwszym czytaniu z Księgi Rodzaju. Tutaj bracia Józefa są zawistni o miłość ich ojca do najmłodszego z synów. Nie mogą znieść, że ma szatę piękniejszą i tego, że ma sny: „Tak go za to znienawidzili, że nie mogli zdobyć się na to, by przyjaźnie z nim rozmawiać”. Nie liczą się z uczuciami ojca i sprzedają tego brata kupcom izmaelskim jak niewolnika. Ta historia kończy się happy endem. Józef staje się jednym z najpotężniejszych przybocznych faraona. I sam mówi po czasie, że to wszystko Bóg przewidział, by uratować wielki naród.
Różnica jest taka, że faryzeusze nie wykazali skruchy tak jak bracia Józefa. I ofiara, jaką poniósł zabity przez nich Boży Syn, nie wniosła w ich życie niczego prócz kolejnych matactw i prześladowań.