Kiedyś mój ojciec przyszedł na budowę sąsiada i woła: „Jest tam kto?”
dodane 2021-04-20 13:08

zdjęcie: Pixabay
Na co wychodzi ten kumpel i mówi: „Pół czwortyj!”.
Rozmowa mieszkańców Kafarnaum z Jezusem wygląda podobnie. Być może byli to ci, którzy nie załapali się na cud rozmnożenia, ale chcieli koniecznie go przeżyć. Zaczynają, jak się to mówi, „przez kwiotek”: „Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba”.
Może chodziło im też o jakieś walory smakowe tego chleba z nieba. Kto to wie. Grunt, że prowokowali Jezusa, by powtórzył sztuczkę. Na co On odpowiada: „Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu”. Odpowiedzieli mu, chyba w dalszym ciągu myśląc o bochenkach albo plackach: „Panie, dawaj nam zawsze ten chleb!”, Odpowiedział im: „Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”.
Moje serce, mój mózg potrzebują wzmocnienia tak samo jak ciało. Wszystkie rodzaje nasyceń są w Chrystusie. Wystawiam się, Jezu, na Twoje Słowo kojące, chłonę je jak bułkę z masłem. Na Nim opieram byt. W Tobie odnajduję spokój i przepis na życie w pełni.