Przychodzi chrześcijanin do kościoła
dodane 2022-05-10 13:47
Patrzy na ołtarz i pyta: „Dokąd będziesz nas (mnie) trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie!”.
Daj się poznać, pokaż swoją moc. Rusz się z tego tabernakulum!
A Jezus odpowiada: „Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec”.
Nie jest z owiec ten, który nie czuje się owcą, ale panem, przed którym Bóg ma się wytłumaczyć ze swojego istnienia.
Ostatnio na spotkaniu grupy mówiliśmy o cudach. Nie wymyślonych, ale realnych, potwierdzonych. Było uszkodzenie chrząstki i nie ma. Bolała ręka, nie boli...
One są obecne tam, gdzie się wielbi. Przychodzą mimochodem, gdy człowiek trwa w zachwycie nad Bogiem. Nie myślę tu o jakimś emocjonalnym wywijasie, jak w rzeźbach barokowych świętych. Myślę o całkiem trzeźwej i intelektualnej ocenie swojej kondycji przed Panem. O tym, że On, pomimo, na przykład, mojego nieopanowania języka, nieustannie radzi sobie ze mną i z tymi, którym mój grzech zaszkodził. O tym, że nie zostawia mnie samej z własną słabością, miernotą. O tym, że wszystkie moje dzienne sprawy mogą mieć Boży sens, bo są zanurzone w Nim. On jest nieustannie ich Panem.