Gdy człowiek od Boga tylko czegoś chce
dodane 2018-09-25 14:05
Szłam, pełna wewnętrznej nieuświadomionej agresji, przybrana w owczą skórę, poprawiać zafajdany świat i nie biorąc sobie do serca żadnych Jego słów.
Czasem jest tak, że człowiek od Boga tylko czegoś chce. Wyczekuje przytupując, aż ten Bóg ustawi rzeczywistość pod jego dyktando. Próbuje strzelać fochy albo miauczy, wzbudzając litość jak kot po marcowych szaleństwach. Punktuje Boga i wszystkich jego wyznawców, nie widząc, że jego JA stoi na kruchych nogach.
Ja też taka byłam. Szłam, pełna wewnętrznej nieuświadomionej agresji, przybrana w owczą skórę, poprawiać zafajdany świat i nie biorąc sobie do serca żadnych Jego słów.
„Nabywanie skarbów językiem kłamliwym to słabnący oddech szukających śmierci” – czytamy w księdze przysłów. Zmiana świata z pozycji tego, którego wola jest ponad wolą Stwórcy, jest zawsze staczaniem się w przepaść.
Dzisiejsza ewangelia pokazuje, jak Jezus wyhamowuje zapędy swoich krewnych, chcących Go poprawić, naprowadzić na stare ścieżki, może ostrzec. Idą razem z Maryją, być może by mieć lepsze przebicie. „Lecz On im odpowiedział: «Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je».”
Jeżeli chcę należeć do rodziny Boga, muszę mieć ucho wyczulone na Jego głos. Na Jego Słowo, nie skorygowane, powykreślane. Czytane i szanowane tak, jakby ze mną był i to jak ten, który prowadzi i rządzi moim życiem.