Tata walczy
dodane 2019-03-12 06:56
Zachwyca mnie to niezwykłe przyciąganie Jezusa do Ojca. Po ludzku patrząc otrzymał od Niego zadanie przerastające siły.
Nie bez przyczyny pocił się krwawym potem. Nie zepsuło to niczego między nimi, a z kart ewangelii wyłania się obraz Syna wykorzystującego każdą okazję, by być razem z Ojcem, by podkreślać Jego pierwszeństwo we wszystkim, Jego opiekę, Jego moc.
Tęsknię za taką relacją z Ojcem. Chciałabym poczuć Jego błogosławiącą dłoń, jak Żydzi czują jarmułkę na czubku głowy. Chciałabym wiedzieć, że jest ze mnie dumny i zachwyca się mną tak, jak Ojciec zachwyca się swoim dzieckiem. Chciałabym wykrzykiwać „Ojcze nasz” z prawdziwym zafascynowaniem.
Sześcioletni Michał przeraził się kiedyś jakimś problemem społecznym, i tak to przeżywał, tak o tym gadał, dopóki nie otrzymał odpowiedzi na dramatyczne pytanie: „Co robi z tym tata?”. – Tata walczy, Michałku – odpowiedziałam małemu zgodnie z prawdą. I to mu wystarczyło. Problem ucichł.
Chciałabym mieć głębokie przekonanie, że choćbym nie robiła nic – Tata walczy. Jego miłość z nieprawdopodobną siłą nasyca ziemię. Rozładowuje swoją miłością konflikty, zalepia rany. A ja z zachwytem podskakując na jednej nodze, wchłaniałabym pieśń aniołów, widzących to wszystko: Święć się imię Twoje, święć się imię Twoje, święć się imię Twoje...