Po co ja to targałam z końca świata?
dodane 2019-06-21 15:50
Wszystko przemija a Bóg sprawia, że zaczynam lubić przemijanie.
No i przywitałam wakacje chorobą. Koniecznością poleżenia. A miałam ruszyć z kopyta robić porządek tam, gdzie go narobiłam w roku szkolnym. Żeby dom był jasny i czysty nie można nic nie robić. Ściany ciemnieją, meble się zużywają, zmieniają się funkcje pomieszczeń. Coś wydaje się niepotrzebne. Trzymając w ręku przedmioty, które niegdyś wydawały się niezbędne, zastanawiam się, po co ja je kupiłam, nieraz taszczyłam z końca świata.
Po co? Żeby ktoś, widząc charakterystyczny wzorek na ceramice zapytał: O byłaś w Bułgarii? Czy to pytanie miało mi dodać prestiżu? Aury światowego człowieka.
Wiekowa ciupaga z Zakopanego wyżebrana od matki: - Mamoo muszę ją mieć, muszę! Po co?
Stare buty, raz użyte, w których miałam zadziwić, oczarować, a w których postawiony krok był jak akrobacja ekstremalna. Po co?
Ile pieniędzy wydałam na skarby, które gryzie mól, niszczy rdza, które czynią niespokojnym czas wyjazdowy, bo w domu skarby.
Dziś Jezus mówi: „Gdzie jest twój skarb tam będzie i serce twoje”. Rozumiem, że muszę mieć coś by żyć, ale czasem mam coś żeby przyćmić, dodać sobie wartości, która jeżeli pochodzi ze świata materialnego zawsze jest wątpliwą wartością.
Wszystko przemija a Bóg sprawia, że zaczynam lubić przemijanie. Coraz bliżej mi tam gdzie trzeba będzie wszystko zostawić. Wystarczy radość spotkania z Bogiem. Światłością, która sprawia, że nawet coś, co biedne może zajaśnieć Jego blaskiem. Dziką przyjemnością istnienia w Nim.