Dziś aniołów stróżów. W Księdze Wyjścia czytam: „Oto Ja posyłam anioła przed tobą, aby cię strzegł w czasie twojej drogi i doprowadził cię do miejsca, które ci wyznaczyłem. Szanuj go i bądź uważny na jego słowa. Nie sprzeciwiaj się mu w niczym, gdyż nie przebaczy waszych przewinień, bo imię moje jest w nim”.

Niezwykły towarzysz. Wiem, że mnie nie odstępuje. Nazwałam Go Bernard, bo jest mocarnym bodygardem. Nie jest aniołem bezrobotnym. Czasem do Niego gadam. Codziennie budzi mnie wtedy, kiedy muszę wstać. O 5,30 kiedy idę do pracy, a o innej porze, kiedy mam dzień wolny. Ostatnio, kiedy z bolącymi zatokami rejestrowałam kolejne godziny nocne – pierwsza, druga, trzecia – pomyślałam: „Bernardzie, jak ja się dzisiaj obudzę?”. Otwarłam oczy jak zwykle po 2,5 godzinie bez uczucia niewyspania, bez śladu nocnej męczarni. Nie jest tylko „budzikiem”, rejestruje stan mojego ducha jak najczulszy „grzechometr”. Kiedy nie podoba Mu się to, co o kimś myślę albo jak się do kogoś zwracam, potrafi nasycić mnie swoim smutkiem. Kiedy trwam uparcie w jakimś grzesznym zapętleniu, łka z rozpaczy. Czasem się odezwie cichym, miękkim głosem, jak wtedy, gdy umarł ojciec. Nie znam się na umieraniu, byłam w zagrożonej ciąży, poprosiłam więc Bernarda, by mnie obudził, gdy będę potrzebna. „No, umarł” – usłyszałam w sobie gdzieś o trzeciej rano. Kiedy zeszliśmy do taty, był jeszcze ciepły.
Firma Bernard-security jest niezawodna. Czasem Go komuś pożyczam. Być może moje codzienne cieszenie się Bogiem, to że w codziennej bieganinie jestem w stanie pamiętać o Nim i się Nim zachwycać, związane jest z tym, że mój najbliższy towarzysz – Anioł Stróż – wpatruje się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie. W końcu z jakim przestajesz, takim się stajesz:-) Dziękuję Ci, Bernardzie.
Chwalmy i wywyższajmy Go na wieki.