No po prostu nie mam wyjścia
dodane 2019-12-04 11:11
Tak jak Biblia uparcie przekonuje mnie, o tym że jestem przez Boga kochana, tak mój syn z dziką konsekwencją wmawia mi, że jestem piękna.
Rozmnaża komplementy jak Bóg chleby i ryby, bym syta słów leżała na rajskich pastwiskach jak Dyzio. W dzieciństwie wymyślił termin "miękkopiękna" i to mi się nawet podobało. Teraz świdruje mnie oczkami z niewielkiej odległości i wygłasza kolejną ze swoich estetycznych teorii. - Ty się, mama, patrzysz do lustra na swoje zmarszczki, ale ty nie patrz na to. W twoich oczach jest twoje piękno. Po czym naciąga paluchami moje powieki, przygląda się zielonkawym, kaprawym tęczówkom, jakby to były przyszpilone robaczki i stwierdza: - No wiesz, sprawa wygląda tak, że nawet jakbyś oczu nie miała i tak jesteś piękna.
No po prostu nie mam wyjścia. Jestem skazana na piękno i na miłość Bożą jak Riedel na bluesa, nie ma na to rady.