Czemu nie pozwalasz?
dodane 2020-03-23 11:42
„Czynię wszystko nowe...” – mówi Bóg ustami Izajasza. No dobra, to czyń. Pozwól nam wyjść z domu, nie przejmować się chorobą, śmiercią, niech ten koronawirus ustanie i fertig. Nie pozwolę.
Czemu nie pozwalasz?
Bo umierasz w tym pięknym świecie na gonitwę za wszystkim, tylko nie za Mną. Bo Mnie przyzwyczaiłeś się nie zauważać. Bo nie widzisz, że najcenniejsze, co jest w tobie, to Ja. Wściekasz się, bo walczysz o jakiś abstrakcyjny twór typu „dobry pracownik”, „dobry uczeń”, „dobra matka”, a nie otwierasz się na paliwo, które to uruchamia.
„Galilejczycy przyjęli Go, ponieważ widzieli wszystko, co uczynił w Jerozolimie w czasie świąt”. Opłacało się im Go przyjąć. Relacja do Boga ślizga się po grzbietach wydarzeń. Tu uzdrowił tego, tam wskrzesił tamtego. Tak jakby w wierze chodziło tylko o rzeczy do wykonania, o sprawy do załatwienia. Myślę, że Bogu zależy na tym, by rzeczywiście wszystko stało się nowe we mnie. Bym nie zabiegała o Niego wykonując to czy tamto. Bym odnalazła w głębi swego serca to, że jestem przez Niego kochana, że tęskni za mną w głębinach moich myśli i zabiegań. Bym wykonywała to czy tamto, bo On mnie kocha. Żebym uświadomiła sobie wreszcie, że jedyną racją mojego bytu, czy to w czterech ścianach, czy gdzie indziej, jest JEGO MIŁOŚĆ do mnie. Na którą nie trzeba zasługiwać, z większą lub mniejszą siłą zabiegać. Wystarczy przyjść jak setnik i powiedzieć: „Panie, przyjdź” zanim wszyscy umrzemy, nie znając tego, jak wielkie skarby przygotowałeś dla tych, którzy trwają w Twojej miłości.