Jak zbuduję na piasku to wiadomo, że to nie jest stabilne podłoże. Skała to skała. W przestrzeni duchowej, nie zawsze człowiek widzi związek logiczny między życiem według praw Bożych a pomyślnością i stabilnością bytu.
W dzisiejszej ewangelii mówi do mnie: „Babo! Gdy ujrzysz chmurę ciemną, złowrogą mówisz: "Trzeba zebrać pranie, bo deszcze idzie". I tak bywa.
„Przyjrzałem się pracy, jaką Bóg obarczył ludzi, by się nią trudzili. Uczynił wszystko pięknie w swoim czasie, dał im nawet wyobrażenie o dziejach świata, tak jednak, że nie pojmie człowiek dzieł, jakich Bóg dokonuje od początku aż do końca”.
Jezus mówi dziś o błogosławionych ubogich, głodnych, płaczących, znienawidzonych, wykluczonych, zelżonych z powodu Syna Człowieczego.
Wszyscy odwiecznie bogobojni, bez problemów lub kryjący je skrzętnie w swych domach. I zastanawiam się czasem jak przyjęlibyśmy w swoim gronie nawróconą dziwkę, gangstera czy pedofila?
Dwie kobiety spotykają się i wszystko jasne. Świat jest nieprzyjazny w dalszym ciągu. Zagrożeń mnóstwo. Pomiędzy nimi SKARB nad skarby, a Maryja z Elżbietą cieszą się i radują, bo „wielkie rzeczy uczynił im Wszechmocny”.
U mnie podstawą lęku jest zawsze fałszywe przekonanie, że to ja mam kogoś chronić, zabezpieczyć, zbawić.
Jezus mówi: „A jeżeli ktoś słyszy słowa moje, ale ich nie zachowuje, to Ja go nie potępię. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat potępić, ale by świat zbawić”.