Stchórzyłam. List kobiety po aborcji
dodane 2015-10-16 00:32
Otrzymałam mailem poniższy list. Publikuję go bez nazwiska autorki, choć "znamy się" przez facebooka. Chciałam pisać do tego tekstu jakiś komentarz, ale chyba to niepotrzebne. Niech zostanie taki jak jest - szczery i autentyczny, o kobiecie i dla kobiet.
Byłam młoda... Byłam przerażona. Bez problemu znalazłam lekarza... Nigdy nie zapomnę jego twarzy i tego jak wspierał mnie w tej decyzji.
A teraz zastanawiam się jak wyglądałoby moje dziecko, czym by się interesowało?
Stchórzyłam.
12 lat temu zabiłam swoje nienarodzone dziecko. Tak, zabiłam, bo czym innym nazwać aborcję.
W tamtym czasie byłam na początku swojego życia studenckiego. Jak mogę siebie opisać z tamtych lat? Byłam małą zagubiona dziewczynką z bagażem doświadczeń z dzieciństwa. Zagubioną, bo wybory jakich wtedy dokonywałam były podyktowane emocjami, brakiem dojrzałości, były podyktowane strachem i egoizmem. Ale w miarę upływu czasu, zrozumiałam, że każda forma usprawiedliwiania tego czynu począwszy od młodego wieku, niedojrzałości, zagubienia czy w końcu prawa kobiety do decydowania o swoim losie przestała działać. Śmiem twierdzić, że nigdy nie działała. Te wszystkie formy usprawiedliwiania miały na celu dać ulgę memu sumieniu na krótki czas. Można to porównać do leczenia chronicznego bólu panadolem... Koniec końców masz zawsze dwa wyjścia: przyznać to, że nie dałaś szansy żyć swojemu dziecku, albo brnąć dalej w samodestrukcyjnym zaprzeczeniu.
Ja wybrałam tą pierwszą alternatywę.
Piszę o tym, bo chcę poniekąd odkupić swój grzech przestrzegając młode kobiety, by nie brały na siebie takiego ciężaru, ciężaru, z którym przyjdzie im żyć do końca życia. Każdy człowiek ma większe lub mniejsze sumienie. Nie wierzę by było inaczej. Nie uwierzę również tym kobietom, które przyznają, że dokonały aborcji i jest im z tym dobrze....to zaprzeczenie. Nie ma dnia bym nie tęskniła za swoim nienarodzonym dzieckiem.
Apeluję do tych kobiet, które rozważają aborcję. Ten ciężar niechcianej ciąży odchodzi wraz z chwila gdy po raz pierwszy zobaczycie swoje dziecko. Ono da Wam siłę. Nie będziecie żyć ze świadomością, że zabiłyście swoje dziecko.
Bądźcie odważne! Nie dajcie sobie wmówić, że aborcja jest prawem każdej kobiety. To czysty egoizm. Prawem, każdego poczętego dziecka jest żyć. Weźcie odważnie odpowiedzialność za swoje czyny. Tylko w ten sposób dokonacie wielkich rzeczy. Ja stchórzyłam i będę żyć z tym ciężarem do końca.
Teraz jestem matką i mówię Wam, że najpiękniejszymi chwilami w moim, życiu były chwile po porodzie, gdy po raz pierwszy tuliłam do piersi swoje dzieci. Nie ma większego szczęścia. Dziękuję Bogu za to codziennie.
Życie jest ciężkie nie wtedy, gdy przytrafiają się nam trudne rzeczy, tylko wtedy gdy nie przyjmujemy ich całych z dobrymi i złymi stronami.
Mama nienarodzonego Szymonka