Aborcyjne lobby udaje, że dba o prawa dzieci
dodane 2015-10-19 12:14
Dlaczego ONZ nie protestowała przeciw polskiej ustawie o in vitro?
Doprawdy wzruszająca jest troska ONZ o dzieci z okien życia. Żeby miały możliwość dowiedzieć się, kim są ich mamy, ONZ postuluje pozamykanie okien, a w ich miejsce wprowadzenie tzw. „anonimowych porodów”. Polegają one na urodzeniu dziecka w szpitalu bez wpisywania do karty danych osobowych rodzącej i przekazaniu dziecka państwu, a następnie rodzinie adopcyjnej. Dane matki są jednak pobierane i przechowywane tak, aby po osiągnięciu określonego wieku (w Niemczech jest to 16 lat) jej syn lub córka mogli poznać jej tożsamość.
Warto zauważyć, że gdy wiosną br. wprowadzano w Polsce ustawę legalizującą produkcję dzieci metodą in vitro, w jej treści znalazły się zapisy gwarantujące pełną anonimowość dawców gamet. Tłumaczenie urzędników Ministerstwa Zdrowia było jednoznaczne: tylko anonimowe dawstwo zapewnia uwolnienie dawcy od obowiązku alimentacyjnego.
W przypadku okien życia nieznajomość rodziców biologicznych tłumaczy się wyższym dobrem, jakim jest ratowanie dziecka przed aborcją lub porzuceniem już po urodzeniu na śmietniku. W procedurze in vitro niemożność poznania matki lub ojca usprawiedliwia się zabezpieczeniem interesu finansowego dawcy. Korzystają też kliniki, bo im więcej dawców, tym szersza oferta i tym większy zarobek.
Gdyby wrażliwość na prawa dziecka naprawdę była motorem działań ONZ, instytucja ta protestowałaby gorąco przeciw polskiej ustawie o in vitro. Skoro tak nie było, intencje muszą być inne. W ubiegłych latach liczne były naciski na rządy krajowe ze strony ONZ, aby upowszechnić aborcję i inne tzw. „prawa reprodukcyjne”. Skoro okna życia przed aborcją ratują, trzeba je pozamykać. A na potrzeby wizerunku obudować żądanie ich zamknięcia troska o dzieci...