„GW”: Wszystkie ręce na pokład i manipulujemy
dodane 2017-10-20 22:31
Już niedługo nie będzie można w Polsce zabijać chorych dzieci. „Gazeta Wyborcza” jest przerażona.
Tekst z okładki czwartkowej „Wyborczej” to Himalaje manipulacji. Red. Karwowska buduje w nim pokrętną teorię, że zakaz zabijania ludzi na podstawie złego wyniku badań doprowadzi do niewykonywania badań w ogóle. A to dlatego, że lekarze będą bali się stwierdzać wadę u dziecka, aby nie mieć udziału w przeprowadzeniu nielegalnej aborcji, czyli pośrednio nie przyczynić się do popełnienia przestępstwa.
Idąc tym tokiem rozumowania lekarze już teraz powinni bać się stwierdzać ciążę jako taką, przecież może to doprowadzić kobietę do wykonania nielegalnej aborcji. I dalej: pediatrzy powinni bać się diagnozować dzieci po narodzinach, bo niektórzy rodzice mogą potem chcieć takie dziecko zabić.
Wszystkie ręce na pokład! Tak w skrócie można by określić konstrukcję artykułu red. Karwowskiej. Głosu użyczyło tu grono znanych od lat lewicowych lobbystów. Wypowiada się Krystyna Kacpura – następczyni skompromitowanej sponsorowaniem przez przemysł aborcyjny Wandy Nowickiej, mówi dr Południewski, ginekolog, którego związki z firmami farmaceutycznymi także były przedmiotem zainteresowania prasy, jest i Paweł Łuków, dyżurny „etyk” mediów z Czerskiej, promotor aborcji, zwolennik przymuszania ginekologów do zabijania ich małych pacjentów. Wszyscy roztaczają straszną wizję rzeczywistości, w której nie będzie wolno zabić niepełnosprawnego dziecka.
Autorka artykułu wydaje się być oburzona wyjaśnieniem, jakie znalazła na stronie zatrzymajaborcje.pl. Piszemy tam, że zakaz aborcji eugenicznej przywróci badaniom prenatalnym ich właściwy diagnostyczno-terapeutyczny charakter. Wizja medycyny jako nauki mającej na celu dobro człowieka to najwyraźniej czarny sen „Wyborczej”.
Dziennik Agory tonem nieznoszącym sprzeciwu ogłasza też liczbę nielegalnych aborcji, które jego zdaniem mają miejsce w Polsce – 50-100 tysięcy rocznie. Wygląda na to, że środowiska proaborcyjne zaczynają zbliżać się do prawdy. Jeszcze niedawno szacowały, że Polki zabijają nielegalnie 200 tysięcy dzieci. Wszystkie te liczby są oczywiście wyssane z palca, jednak zauważalny jest trend spadkowy. Być może niedługo aborcjoniści przestaną obracać się w sferze szacunków i wyobrażeń i odnajdą się w rzeczywistości. W latach 1996-1997 przez 10 miesięcy można było w Polsce zabić dziecko po złożeniu oświadczenia o pozostawaniu w złej sytuacji bytowej, czyli właściwie na życzenie. Wykonano wtedy 3047 aborcji. Dlaczego po zakazaniu aborcji miałoby się ich wykonywać wielokrotnie więcej?
Można być pewnym, że w nadchodzących tygodniach będziemy świadkami kolejnych odsłon histerii zwolenników zabijania dzieci. Tekst z czwartkowej "GW" zdążył już przedrukować newsweek.pl. Wygląda więc, że pokrętna narracja o utrudnieniach w badaniach prenatalnych będzie powielana. Nie ma w tym nic dziwnego. Zbiórka podpisów pod inicjatywą #ZatrzymajAborcję rozwija się błyskawicznie. Premier, Prezydent i inni politycy deklarują poparcie dla projektu. Jesteśmy blisko zlikwidowania możliwości zabijania dzieci ze względu na chorobę. Im bliżej będziemy uratowania niepełnosprawnych dzieci, tym bardziej opadać będą maski zwolenników eugeniki, tak jak opadły na łamach „Wyborczej”.