„Israel Taxi” J. T. Grossowi dedykuję
dodane 2016-09-02 20:39
Pierwszy kurs odbył do Częstochowy. Gość kazał przywieźć się tam wcześnie rano - zaraz po otwarciu bram klasztoru na Jasnej Górze. Nasz bohater był mocno zdziwiony, bo pasażer był ortodoksyjnym Żydem. Otrzymał polecenie odbioru go stamtąd dopiero po zamknięciu bram. Zdziwienie nie dawało mu spokoju. Zaraz po odebraniu swojego klienta zapytał go, co sprawiło, że ortodoksyjny Żyd zechciał spędzić cały dzień w klasztorze na Jasnej Górze ?
„Israel Taxi” J. T. Grossowi dedykuję
Taki niech będzie tego tytuł.
Był koniec lat 70 tych. Kraków. A w zasadzie Stare Podgórze. Znajomy Pan, dziś stateczny właściciel kamienicy, a wtedy młody kierowca dostał propozycję pracy. Pochodziła od osoby, która organizowała nieformalne przyjazdy Żydów do Polski. Zgodził się bez wahania, bo stawka była sporo większa od tego, co otrzymywał na państwowym etacie. Miał być do dyspozycji i jeździć wszędzie tam, gdzie przyjezdny z Izraela każe. Trochę takie specyficzne taxi. Powiedzmy „Israel Taxi”. Bo klientami były osoby wyłącznie jednej narodowości. Pierwszy kurs odbył do Częstochowy. Gość kazał przywieźć się tam wcześnie rano - zaraz po otwarciu bram klasztoru na Jasnej Górze. Nasz bohater był mocno zdziwiony, bo pasażer był ortodoksyjnym Żydem. Otrzymał polecenie odbioru go stamtąd dopiero po zamknięciu bram. Zdziwienie nie dawało mu spokoju. Zaraz po odebraniu swojego klienta zapytał go co sprawiło, że ortodoksyjny Żyd zechciał spędzić cały dzień w klasztorze na Jasnej Górze? Okazało się, ze nasz specyficzny turysta spędził większość wojny w szafie. Był ukrywany w niej przez polską rodzinę. Za podwójną ścianą był jego świat. Kawałek przestrzeni, świeczka i książka – „Potop”. Przeczytał ją pewnie z kilkadziesiąt razy. Szczególnie jeden moment zapamiętał dobrze. To był fragment obrony Jasnej Góry. I pewnie przez następnych kilkadziesiąt lat po uratowaniu rozmyślał o fenomenie pewnej Jasnogórskiej Pani opisywanej przez Sienkiewicza. Po przyjeździe do Polski zechciał Jej osobiście podziękować.
Inny klient wybrał kurs w okolice Myślenic. Szukał strumienia. A w nim małego wodospadu. Po kilkugodzinnym poszukiwaniu udało się! Trafił do swego raju z lat dziecinnych, bo tak jawił mu się ów strumień wówczas, kiedy po wielu dniach siedzenia w skrytce, w oborze ze świniami, ukrywający go Polacy umożliwiali mu kąpiel. Ukradkiem przedzierał się tam i długie chwile spędzał rozkoszując się obmywającą go wodą.
Mówi się, że nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki. On chyba wszedł. Potem z pomocą kierowcy „Taxi Israel” udało się odnaleźć chlew, gdzie spędził kilka wojennych lat i co ważniejsze rodzinę, której zawdzięczał życie. Opowiedział im kim jest. Nie żyła już Polka, która go ukrywała i karmiła, ale zastał jej córkę. Poprosił ich o polski obiad. Zjadł potężną porcję schabowego z kapustą. I wcale nie przeszkadzało mu to, że jego wygląd już na dużą odległość znamionował ortodoksyjne obyczaje. W tym jednym dniu zakazy nie objęły tego obiadu. Wypełniała go za to inna, wspaniała woń, wypełniała go radość z uratowanego jestestwa. I to w tym dniu było o wiele piękniejsze i smaczniejsze niż sztywna reguła. Potem zapytał młodą gospodynię czy mama nauczyła ją piec ciasto z wiśniami. Przytaknęła. Zabrała się do pracy. Czas mijał na wspomnieniach przesyconych wdzięcznością. Potem pojawił się placek. Najwspanialszy jaki kiedykolwiek istniał w jego świecie. Smakował jak życie.
I tak ów znajomy woził całymi dniami różnych takich, dziwnych klientów” Israel Taxi”. Mam nadzieję, że uda mi się go namówić na opowiedzenie jeszcze kilku takich historii. Być może będę miał do tego pretekst – chciałbym opowiedzieć innym ludziom o tym, jak rodzina naszego dzielnego bohatera właśnie w tej piwnicy ukrywała Żyda. O tym, skąd on się tam wziął, jak tam żył, jaki system komunikowania się opracowywali między sobą, no i o tym, jak się zakończyła ta historia.
Pamiętacie z Księgi Rodzaju scenę swoistego targu, w której Abraham ustala liczbę sprawiedliwych w Sodomie? Pan mówi, że nie zniszczy miasta przez wzgląd na tych sprawiedliwych. Początkowo mowa jest o pięćdziesięciu, ale upór Abrahama i dobroć Boga doprowadza do ustępstwa. Do dziesięciu sprawiedliwych. Wystarczy tylko tylu, żeby ocalić grzeszne miasto.
Jestem przekonany, że bohaterowie, o których piszę, są takimi właśnie Sprawiedliwymi. To ludzie tacy, jak oni podtrzymują nasz świat. Ilu takich ludzi było w Polsce? Być może chodziło nie o dziesięciu, lecz o 10%. Może taki plan minimum wyznaczył Bóg? Być może im zawdzięczamy to, że nasz świat, choć grzeszny, coraz bardziej, ale wciąż jeszcze trwa?
O nich, o dziesięciu sprawiedliwych chciałbym zrobić film i pokazać go światu. Chciałbym najpierw zebrać opowieści, opowiedzieć je dzieciom w konwencji teatru cieni, a potem zaprosić je do tego, aby narysowały te prawdziwe historie. Powstanie z nich film - animacja komputerowa z dziecięcych rysunków. Zacząłem już powoli pracę. Jestem zdumiony liczbą nikomu praktycznie nie znanych, podobnych historii. Dlaczego tak mało o nich wiemy, skoro tak dużo Sprawiedliwym zawdzięczamy? Jestem przekonany, że my wszyscy, nie tylko Ci uratowani!
Zwracam się do Was o pomoc. Być może ktoś z Was zna podobne historie, ma dostęp do wspomnień z tego okresu. Będę wdzięczny za kontakt. Jesienią chciałbym zamknąć wybór bohaterów i przystąpić do dalszej części projektu. Może ktoś pomoże? Ocalmy wspólnie pamięć o Sprawiedliwych.