Warszawskie zmagania duchowe
dodane 2016-12-21 09:29
Patrzę na to co się dzieje i widzę tu coraz bardziej konflikt duchowy niż polityczny. Potrzebujemy mnóstwo mądrości i pokoju. Ani jednego, ani drugiego w nas samych nie znajdziemy w wystarczającej ilości. Musimy powierzyć to Jemu.
Tekst to będzie mój ostatni. O sytuacji w Warszawie i w Polsce rzecz jasna. Pora najwyższa zacząć się modlić a przestać pisać. To jest dla mnie bardzo trudny czas. Przygnębienia, trwogi, ale i emocji. Tych niezdrowych również. Jeśli ktoś z Was poczuł się negatywnie dotknięty moimi czasem ostrymi facebookowymi wpisami, to z serca przepraszam.
Chciałbym dzisiaj popatrzyć na to co się dzieje z nieco z innej strony. Mieliśmy w tym roku trzy wielkie wydarzenia duchowe. ŚDM, Wielką Pokutę i Intronizację Jezusa Chrystusa. I może niekoniecznie trzeba przyczyn tego co się dzieje szukać li tylko wyłącznie w emocjach poszczególnych polityków?
Rzeczywistość duchowa rozgrywa się tuż obok nas. Na niewidzialnych przez nas polach. To, co się wydarzyło w Polsce musiało poruszyć moce ciemności. W niektórych zdarzeniach bardzo trudno dopatrzeć się ludzkich zachowań. Być może jest tak, że niewidzialny duch pcha pewnych ludzi do zachowań skrajnych. Pełno ich w tych dniach. Pierwszy z brzegu przykład. Widzieliśmy wszyscy jak Jarosław Kaczyński jechał modlić się na Wawel. Został napadnięty i obrzucany jajkami w drodze na grób swojego brata. Stał tam, między innymi, naczelny ateista III RP prof. Hartman i Maciej Maleńczuk, który nie kryje swoich ciągotek duchowych... Stała z setka aktywistów KOD. Tylko po to, żeby uniemożliwić modlitwę. Nie umiem sobie tego wytłumaczyć. To znacznie więcej niż emocje polityczne. To patologiczna nienawiść. Pełno jej. Po każdej ze stron. To też trzeba przyznać. Demon pewnie z rozkoszą wkłada swe długie szpony do głów i jednych i drugich. I mąci myśli. To jest jego żywioł. Czynić podziały, budzić nienawiść. Musiał się poczuć w Polsce mocno zagrożony. A my widzimy tylko niewielki wycinek tej rzeczywistości. Widzimy wyrzucających się na razie
z portali społecznościowych ludzi, widzimy coś na kształt barykad, które jedni stawiają przed drugimi.
Zastanawiam się czy ta walka idzie rzeczywiście o to kto będzie sprawował władzę? Czy chodzi o coś znacznie więcej? Czy to nie jest tak, że mamy taki oto wybór: z jednej strony – być może niedoskonałe politycznie czy gospodarczo dzieło Prawa i Sprawiedliwości, starające się jednak o odnowę kraju, o to, żeby być nieco innym państwem w Europie, o nadanie Polsce chrześcijańskiego wymiaru. Z drugiej zaś, powrót do tego co było, do kolejnego Zdzicha i Rycha, do rezygnacji z części suwerenności, do unifikacji duchowej z resztą kontynentu, do państwa o (anty)wartościach identycznych z tymi na zachodzie?
A jak mamy zachować się my – chrześcijanie? Część z nas wpadła w wir skrajnych emocji grożących wybuchem. Część z nas dla wygody i bezpieczeństwa próbuje udawać, że jest się takim uduchowionym, że nie dotyka nas to co się dzieje w Polsce. Niektórzy próbują unikać wypowiadania się, żeby nie narazić się nikomu. Można też ogłosić, że polityka nas nie interesuje. Można. Ale bądźcie pewni, że w którymś momencie polityka może zainteresować się Wami. Może zamykać Waszych znajomych za białe róże rozdawane w aborcyjnych klinikach, może Wam lub Waszym sąsiadom zabrać dzieci za wyimaginowaną przemoc, może zakazać obchodzenia Waszych ukochanych świąt, noszenia chrześcijańskich symboli. Kto wie, być może zacznie się jak w Meksyku przed wojną zamykać księży i zakazywać sprawowania Mszy Świętej. I wtedy co? Dalej będziecie przekonywać wszystkich, że nie macie zdania, że Was to nie interesuje, że Wy się nie opowiadacie? Naprawdę? To też nie jest dobre rozwiązanie.
Przedstawiciele rządu modlą się na Jasnej Górze, w wielu kościołach odbywa się modlitwa o Polskę. To chyba jest jedyna droga. Patrzę na to co się dzieje i widzę tu coraz bardziej konflikt duchowy niż polityczny. Potrzebujemy mnóstwo mądrości i pokoju. Ani jednego, ani drugiego w nas samych nie znajdziemy w wystarczającej ilości. Musimy powierzyć to Jemu. To jest jedyny ratunek. Wszyscy widzimy, że jesteśmy na skraju rozlewu krwi. Pora najwyższa to zastopować. Pokój! Bóg się rodzi!