Bóg nie jest jak marionetka, której sznurkami miałyby poruszać ludzkie wybory.
Pomiędzy wyrzeczeniem i przynależnością do grona uczniów Chrystusa istnieje głęboki związek.
Czy przekraczanie progów domów naszych przyjaciół, znajomych i rozmówców będzie już tylko miłym wspomnieniem o szczęściu, które się skończyło?
"Strategia wizerunkowa" Kościoła nie może być inna od tej wyznaczonej przez samego Chrystusa.
Przewartościować siebie po chrześcijańsku można tylko i wyłącznie w ten sposób, że z życiowego piedestału usunie się samego siebie.
Idealne prawo na tej ziemi ani jeszcze nie zaistniało, ani już nie zaistnieje.
Nieźle się pewnie zdziwimy na końcu czasów. Ale to dobrze, byleby to zdziwienie nie przyjęło formuły oburzenia.
Pora zapytać samego siebie: co jest moją Asyrią? W czym pokładam nadzieję, że mnie zbawi, rozwiąże wszystkie moje problemy?