Blog

Próg

dodane 08:53

Czy przekraczanie progów domów naszych przyjaciół, znajomych i rozmówców będzie już tylko miłym wspomnieniem o szczęściu, które się skończyło?

Obejrzałem dzisiaj film sprzed sześciu poświęcony postaci mojej redakcyjnej koleżanki Barbary Gruszki – Zych. Wyprodukowała go TVP3 w ramach cyklu „Ślązaków portret własny”. Wiele jest w nim wątków poruszających, pięknych i głębokich jak poezja Basi, ale jeden z nich dotknął mnie szczególnie. Otóż w pewnym momencie stojąc w progu jakichś domowych drzwi powiedziała ona, że jest wielką szczęściarą, gdyż dane jej było w życiu przekraczać progi wielu domów. Miała na myśli swoją dziennikarską robotę, wywiady, reportaże. „Przekraczać progi wielu domów…” - pomyślałem. „Szczęście…” - dopowiedziałem w myślach. I na chwilę zatrzymałem odtwarzanie filmu. Uświadomiłem sobie bowiem, że nie pamiętam, kiedy ostatni przekroczyłem próg jakiegokolwiek domu poza swoim. Pandemia zablokowała moje stopy na tym jednym, jedynym progu. Kiedy je odblokuje? I czy w ogóle odblokuje? A co, jeśli po tej będzie następna, a kolejne ery ludzkości odmierzać będziemy nazwami nowych wirusów, bakterii i grzybów? Czy przekraczanie progów domów naszych przyjaciół, znajomych i rozmówców będzie już tylko miłym wspomnieniem o szczęściu, które się skończyło?

Nie znam odpowiedzi na te pytania, których tyle się w mojej głowie pojawiło naraz. Może to i dobrze. Wiem jednak, że warto doceniać tych, których ma się blisko siebie. Z jakiejś przyczyny się tam znaleźli.

Klikam na przycisk „odtwarzaj dalej”.

Mam przy tym w myślach jeszcze jedną refleksję: na szczęście próg mojego mieszkania jednak nie jest tym jedynym, który przekraczałem w ciągu ostatniego roku. Jest jeszcze próg domu Kogoś, Kto mieszka w naszej redakcyjnej kaplicy.