To naprawdę ostatni dzwonek na otrząśnięcie się z marazmu i zimowego uśpienia. Naprawdę nie ma na co czekać. Przemawiają za tym dwa potężne argumenty: Wielkanoc i trawa.
Żeby zostać uzdrowionym, trzeba najpierw być chorym. Żeby zostać pocieszonym, trzeba najpierw wylać wiele gorzkich łez. Żeby powrócić do życia, trzeba doświadczyć śmierci. Żeby wiedzieć, czym jest całkiem bezwarunkowa miłość Ojca, która przygarnia, trzeba poczuć najpierw ból sieroctwa. I podobnie, nie da się doświadczyć miłosierdzia, jeśli nie czujesz się grzesznikiem...
2 lutego obchodzimy Dzień Życia Konsekrowanego. W roku 1997 ustanowił go Jan Paweł II, by zwrócić uwagę całego Kościoła na tę jego część, którą sam nazywał „sercem Kościoła”.
Syn Boży przyszedł jako człowiek na ziemię z konkretną misją. Przyszedł zbawić ludzi. My, jako Jego Ciało - Kościół, uczestniczymy w tej misji. Czyli w czym?
Boże Narodzenie, a potem Epifania. To ma sens. Wydarzenie i objawienie. Fakt i jego percepcja.
Witajcie w Nowym Roku! Początek roku to dobry okazja do nowego otwarcia. Wielu robi postanowienia noworoczne, zatem ja też. Jedno z nich właśnie realizuję, jak możecie zobaczyć na załączonym obrazku, czyli wracam do pisania :-) Tak, wiem, te postanowienia często mają życie krótkie jak muszka owocówka, ale i tak warto
„Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło. Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele. Rozradowali się przed Tobą, jak się radują we żniwa, jak się weselą przy podziale łupu. Bo złamałeś jego ciężkie jarzmo i drążek na jego ramieniu, pręt jego ciemięzcy jak w dniu porażki Madianitów...
"Życie wieczne, szczęście wieczne" - mówimy, ale jakoś nikt się do niego nie kwapi. Wierzymy, że kiedyś tam, w niebie będzie świetnie, ale myślimy również, że rzecz jest niepewna (czy aby na pewno się dostanę do nieba?!), a brama do szczęścia odstraszająca (nawet, jeśli nie boimy się samej śmierci, to umierania na pewno). Więc nie pędzimy ku temu szczęściu, raczej zwalniamy kroku, jeśli to możliwe.
"Ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą" (Rz 8,8) - mówi św. Paweł. To zdanie dawniej zawsze mnie wewnętrznie mroziło. Wiedziałam, że wiele moich postaw i czynów wypływa z egoizmu, czyli jest "życiem według ciała" i nie umiałam tego zmienić.
Śledziłam sobie w wolnych chwilach na FB to, co się działo na "Sercu Dawida". Nie ukrywam, że zdjęcia uśmiechniętych znajomych, opatrzone komentarzami: "Nie mogło nas tam nie być", sprawiały, że żmijka zazdrości w mojej, ciągle mało pobożnej, duszy podnosiła z sykiem łebek :-)