• Byleby zdrówko było...

    Modlimy się do Pana o uzdrowienia fizyczne. I dobrze. Czy robimy to w formie prośby, wstawiennictwa ("Jezu, proszę Cię, uzdrów tę nogę") czy w formie nakazu w autorytecie Pana ("W Imię Jezusa, nakazuję tej chorobie odejść") to wydaje mi się być sprawą drugorzędną. Ważne, że wierzymy, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.


  • Cała Polska na nogach

    Od kilku dni jestem w Częstochowie. Widać ludzie już się o tym zwiedzieli, bo z każdym dniem przybywają tu tłumy... :-) I na tym, mało zabawnym żarciku można by skończyć, ale ja właśnie o tych tłumach bym coś chciała napisać.


  • Świętość - ładowania programu

    Marzył im się sukces. Trochę rywalizowali, więc i zazdrościli jeden drugiemu. Czasem wydawało się, że słowa Jezusa o poświęceniu, ofierze i miłości spływają po nich jak po kaczce. A jednak ostatecznie oddali życie dla Jezusa, wierni w wierze i miłości do końca - [...]


  • Łyżka dziegciu - jak to paskudztwo zneutralizować?

    To nie jest dobry tekst na słoneczną niedzielę, ale przecież możecie go sobie przeczytać w poniedziałek. Te myśli dojrzewały we mnie podczas moich zakonnych rekolekcji i potem, gdy słuchałam i czytałam, co w piszczy w ludzkich duszach.


  • Zaczepki, czyli jak zagadać do Boga na ulicy

    Raz po raz spotykam ludzi, którzy może by i zaczęli się modlić, ale jakoś do tej pory nie mieli z Bogiem po drodze i nie bardzo wiedzą jak zacząć. Poza tym w sumie nie interesują ich jakieś wzniosłe rzeczy ("uwielbiać? hmmm.. ale, że dlaczego?") i wydaje się im, że pomiędzy ich światem, a Bożym światem zionie przepaść, której nikt przeskoczyć nie zdoła.


  • Incydenty - level:wzajemność

    Liczba "incydentów" rośnie w postępie geometrycznym. Co więcej, przemoc rodzi przemoc, którą łatwo pomylić z konieczną obroną. Ale w ogniu walki, podgrzewanej jeszcze przez polityczne, doraźne interesy, któż by się takimi subtelnościami zajmował. Polaryzacja stanowisk jest widoczna: albo potulnie dać się zabić, narysowawszy wcześniej coś kredą na murze na znak solidarności z tymi, którzy zginęli wcześniej, albo wsiąść do samochodu i wjechać w tłum "wrogów".


  • 50 lat minęło jak jeden dzień....

    Jestem niedużo młodsza niż Katolicka Odnowa w Duchu Świętym, która właśnie odchodzi 50-lecie istnienia. (I jak ona czuję się nadal młoda :-) A także od 25 lat czynnie uczestniczę w tym nurcie Kościoła, do którego wpadłam, czy raczej zostałam wciągnięta przez Ducha Bożego bez własnej inicjatywy (bo trudno nazwać inicjatywą fakt, że nieopatrznie :-) pomodliłam się do Ducha Świętego i ku mojemu zaskoczeniu, On odpowiedział :-) Tak więc jubileusz Odnowy ma dla mnie mocno osobisty wymiar. Może z tego powodu, a może i z innych, bardziej ogólnokościelnych przyczyn, mam pewien niedosyt, jeśli chodzi o skalę świętowania tego wydarzenia i jego oddziaływania w całym Kościele.


  • Introit do wakacji

    Szybkimi krokami zbliża się lato, a wraz z nim, przynajmniej dla niektórych, wakacje i urlopy. Po całym roku pracy ciało ludzkie łaknie odpoczynku jak kania dżdżu. Deżdż (to nie błąd, tylko staropolski mianownik do tego dżdżu :-), oczywiście, jest na tym urlopie niewskazany, ale łaknienie bardzo podobne.


  • Źródło radości

    Jest problem z tym pisaniem, bo dzisiaj liczy się szybkość reakcji, szczególnie w mediach. To co było wczoraj zostało już zepchnięte w niepamięć przez wydarzenia dzisiejsze. Ale co zrobić, kiedy żyje się do przodu, a przecież, jak trafnie zauważył Kierkegaard, rozumie się do tyłu. Stąd też refleksja przychodzi z opóźnieniem. Na przykład ta o tzn. Bożym Ciele.


  • Ten, na którego czekamy

    Wczoraj gościłam w malutkiej wspólnocie i kiedy głosiłam przypomniała mi się jedna ze scen z Dziejów Apostolskich, gdy Paweł przybył po raz pierwszy do Efezu i znalazł tam kilkunastu uczniów (Dz 19). Ci młodzi ludzie, których spotkałam nie wyglądali na takich, którzy "nie słyszeli, że istnieje Duch Święty" (wprost przeciwnie!), ale modliliśmy się razem i efekt był bardzo podobny - Duch Boży napełniał nas i zapraszał do przyjaźni z Jezusem.