Myślę, że nie byłoby pierwszego grzechu, gdyby człowiek uprzednio nie zbudował wewnątrz siebie alternatywnej rzeczywistości, w której to on jest bogiem. On wyznacza, jakie granice może mieć dobro, usprawiedliwia najpierw drobną nieuczciwość, by za moment dopuszczać wielkie świństwa.
Głusi na ogół widzą. I ten przyprowadzony dzisiaj głuchoniemy też zobaczył i poczuł, że jakiś mężczyzna wsadził mu do ucha palce, a potem dotknął śliną jego języka.
I choć po tym Piotr się Jezusa zaparł, potem się bał i trudno było mu zostawić własne wizje zbawiania świata, to zachował otwartość na Ducha Bożego. Otwartość Kościoła na Jezusa Żywego działającego w liturgii, Słowie i wspólnocie jest podstawą jego trwania.