Teologia ciała
Teologia ciała kontra niemiecka telewizja
dodane 2015-09-03 09:43
Dość dobrze znam język niemiecki, ale wiadomo jak się języka nie używa to się zapomina. Zamówiłam więc sobie kilka niemieckich programów telewizyjnych, od razu zaznaczę nie niemieckiej telewizji publicznej ARD czy ZDF, a typowo komercyjne RTL, VOX, Super RTL. Chciałam po prostu żeby w tle leciał mi niemiecki, a od czasu do czasu może trafię na dobry film i sobie obejrzę.
Napiszę tak, rozumiem, że poziom programów TV komercyjnej jest niski, mało wymagający i przede wszystkim stawiający na rozrywkę. Rozumiem. Gdy obejrzałam jednak kilka programów – zbaraniałam! Trudno jest mi ubrać w słowa to, co zobaczyłam. Nie chodzi mi o jeden program. Chodzi mi dosłownie o wszystkie. Więc tak: albo masz wybór pomiędzy talk showem, w którym małżonkowie na tydzień lub dwa wymieniają się żonami czy mężami, albo Bachelor – (polska wersja to kawaler lub panna do wzięcia), w którym spośród dwudziestu panów lub pań „rzekomy” kawaler lub panna, (bo wcale nie muszą być to osoby z czystą kartą) wybierają swoją partnerkę/partnera. „Hiciorem” jest się jednak program „Adam sucht Ewa” czyli Adam szuka Ewy. I co tam możemy zobaczyć? Zupełnie nadzy uczestnicy show przypływają najpierw na wyspę der Versuchung czyli pokuszenia, gdzie oglądają się w całej okazałości, jak ich Pan Bóg stworzył. Oczywiście najchętniej są tu oceniane walory fizyczne, no bo cóż jest ważniejszego w związku niż piękne ciało i odpowiednia masa mięśniowa? Gdy już para się sobą zauroczy ma szansę wyjechać na wyspę der Liebe czyli miłości i tam po upojnej nocy zdecydować czy chce zostać ze sobą dłużej. Najbardziej przykre jest to, że takie programy mają całkiem sporą oglądalność. A ja tu wyskakuję z jakąś teologią ciała! Czy mam jakiekolwiek szanse przebić się do świadomości odbiorcy, którego wzrok utkwił w penisie czy kobiecych piersiach? Bardzo wierzę, że tak. Sprzedaliśmy już wszystko. Nasze umysły już dawno temu, teraz przyszedł czas na ciało – w dosłownym tego słowa znaczeniu. Więc głośno krzyczę: Ciało ma wyrażać OSOBĘ!!!
„Bóg jest całkowicie pro choice (za wyborem). On przede wszystkim dał nam wolność. Jednak niektóre wybory zaprzeczają naszemu powołaniu do miłości. Niektóre wybory nigdy nie mogą dać szczęścia. Jesteśmy „wolni” w tym znaczeniu, że możemy z naszymi ciałami robić, co chcemy. Jednak nie oznacza to, że możemy decydować, czy to co robimy z naszymi ciałami, jest dobre czy złe. Ludzka wolność to znaczy „wybór” realizuje się w pełni nie przez ustanawianie dobra i zła, ale przez właściwe wybieranie między nimi1”.