Czy Bóg był w Paryżu? Był. I to nie był Allah
dodane 2015-11-14 14:59
Piękną akcję, którą zorganizowali internauci na całym świecie: "Pray for Paris” tak skomentował francuski rysownik: ”Przyjaciele z całego świata. Dziękujemy wam za #prayforparis, ale nie potrzeba nam teraz więcej religii. Naszą wiarą jest muzyka! Pocałunki! Życie!Szampan i zabawa!" Nie wiem, czy to jeszcze nie smutniejsze niż sam zamach.
Echo zamachów terrorystycznych w Paryżu odbija się na wszystkich portalach internetowych. Szczególnie na facebooku. Oprócz wielu, dość radykalnych, jednoznacznie brzmiących haseł, aby Polska nie zgodziła się na przyjmowanie uchodźców, są również te, najczęściej na portalach katolickich, wzywające do modlitwy za Paryż i prośba, by sami Francuzi modlili się za ofiary zamachu. Pytanie tylko, czy jeszcze potrafią się modlić?
Francja już od dawna, w imię laickości państwa, wyprosiła Pana Boga ze swojego kraju. Za to zaprosiła cudzoziemców, całkowicie obcych kulturowo ludzi. Prezydent Hollande podkreślił, że jego ojczyzna zawsze podnosiła się i wychodziła zwycięsko z wszelkich prób w obronie swoich wartości i swojej tożsamości. Pytanie tylko jakich wartości i jakiej tożsamości? Za co paradoks, coraz częściej w zachodnim świecie, aby wypić kawę z koleżanką, trzeba umówić się na spotkanie z tygodniowym wyprzedzeniem, ale granice kraju mają być otwarte, bo trzeba być postępowym i tolerancyjnym na wszelką inność.
Nie zgadzam się z Panem Żyłką, który definitywnie stwierdza: „Mówienie, że tragedia w Paryżu jest dowodem na to, że nie powinniśmy przyjmować uchodźców jest totalnym nieporozumieniem. A wykorzystywanie tej tragedii do demonizowania muzułmanów jest obrzydliwe i nie ma nic wspólnego z Ewangelią”. Ja nie wiem czy jest dowodem czy nie jest. Wiem tylko, że polityka multikulti w ogóle się nie sprawdziła, i że zdecydowanie bliżej mi do stwierdzenia księdza W. Węgrzyniaka, który napisał, że „Jeśli na mojej drodze napotkam potrzebującego uchodźcę, to moim obowiązkiem jest mu pomóc na tyle ile mogę, bez względu na rasę, religię i Unię, ale jeśli wzywam do pomocy emigrantom ekonomicznym nieobecnym w kraju, zaniedbując potrzeby żyjących w nędzy rodaków, to nie jestem żadnym chrześcijaninem, tylko zwyczajnym antypolonusem”.
A, i jeżeli ktoś znowu cynicznie zapyta, gdzie w takim razie był ten nasz miłosierny, chrześcijański Pan Bóg, który do tego wszystkiego dopuścił. Odpowiem: Był w Paryżu i zostanie tam dopóki znajdzie chociaż dziesięciu sprawiedliwych.
https://www.facebook.com/B%C4%85d%C5%BA-blogos%C5%82awiony-1696767763897689/