Nie zabijaj! Nigdy!
dodane 2016-04-07 23:37
„Głośmy z mocą i miłością, że każde życie jest święte” a później pozwalajmy na aborcję w imię braku heroizmu rodziców. Przecież to się kupy nie trzyma !
Ojciec Ludwik Wiśniewki jest znany z kontrowersyjnych wypowiedzi, ta dotycząca aborcji (TP, „Kąkol i pszenica”) , budzi we mnie, jak to ujął sam autor tekstu „gromy” ale nie gniewu, tylko współczucia i smutku. Myślałam, że są prawdy, o których przynajmniej duchowni nie dyskutują, są w jedności. Jest inaczej. Ojciec pisze tak:
„Chciałbym po pierwsze od moich biskupów, aby uroczyście oświadczyli, że są pełni uznania i podziwu dla tych wszystkich małżonków, którzy ofiarnie, często za cenę rezygnacji z osobistych ambicji i karier, wychowują swoje niepełnosprawne dzieci”. Uroczyście oświadczyli??? że są pełni uznania?? A co rodzicom po takim oświadczeniu? A jak nie oświadczą, to co, mogą zabić? A jak dziecko jest zdrowe, to nie muszą rezygnować z karier?
„Po wtóre chciałbym, aby biskupi oświadczyli, że zdają sobie sprawę z tego, przed jak trudnymi decyzjami stoją rodzice, których nienarodzone dzieci z dużym prawdopodobieństwem, a może nawet z całą pewnością, okażą się fizycznie lub umysłowo upośledzonymi. Chciałbym, aby biskupi wprost powiedzieli, że przyjęcie takiego potomstwa wymaga heroizmu, a jednak, aby pokornie poprosili, by matki i ojcowie takich dzieci poszli za głosem swego sumienia, które każe uszanować każde ludzkie życie”. Czytając ten akapit mam wrażenie, że to biskupi są odpowiedzialni za spłodzenie dziecka! Kto z rodziców ma pewność, ze urodzi zdrowe dziecko? A kto powiedział, że musi urodzić zdrowe dziecko? Kto dał im takie prawo, pewność? Według mnie to nie wymaga heroizmu, wymaga miłości. A że miłość to heroizm... Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie. Tak - heroizmu wymaga życie według dziecięciu przykazań.
„Mam bliską rodzinę żyjąca w Niemczech, a wychowującą dwu synów od zawsze sparaliżowanych. Pomoc rodzicom opiekującym się takimi dziećmi w Niemczech i Polsce – to niebo i ziemia!” Ja też mam. Rzeczywiście pomoc wygląda zdecydowanie lepiej. Chore dzieci najczęściej są oddawane do specjalnych ośrodków.
„Marzeniem wielu z nas jest doczekanie takiego momentu, kiedy całe społeczeństwo uzna, że każde ludzkie życie, także ułomne, jest święte. Marzeniem jest, aby żadnemu nienarodzonemu życia nie odbierano”. Proszę Ojca, tak nie wolno! Równie dobrze można by napisać, że marzeniem jest, żeby nikt na świecie nie kradł, a że ludzie kradną, to nie można zakazać kradzieży! Moim marzeniem jest, żeby na świecie nie było rozwodów, więc znieśmy małżeństwo! Także jako sakrament! Kto przez całe życie wytrzyma z jednym mężem czy żoną! To jest dopiero heroizm! Ojcze Ludwiku, nie idźmy tą drogą!
„Decyzja na urodzenie kalekiego dziecka jest aktem heroicznym i musi być osobista”. Ale dlaczego jest heroiczna? Może mi Ojciec wytłumaczyć? Czy opiekowanie się starą, niedołężną matką czy żoną to też postawa heroiczna? Czy po prostu ludzka? Nie wyeliminujemy z naszego życia cierpienia. Pisze Ojciec, że postępuje ewangelicznie, przytaczając Ewangelię o kąkolu i pszenicy, jak dla mnie to mało trafiony przykład. Dlaczego obniżamy poprzeczkę? Do czego mamy równać? Przypomnę tylko, że Pan Jezus przychodząc na ziemię nie bał się wymagać więcej, zdecydowanie więcej niż to, co obowiązywało w Starym Testamencie. " Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa" (Mt 5, 27-28). A mógł pomyśleć, nie z tym pożądliwym spojrzeniem na bliźniego, to przesadziłem, przecież i tak nie będą tego przestrzegać.
Jakoś bardziej przekonuje mnie ewangeliczna postawa polskiego Papieża, który mówił: „Naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości.”, nie powiedział, który zabija chore czy zdrowe dzieci, po prostu dzieci, czy do Matki Teresy z Kalkuty, która wolała: „Jeżeli matka jest w stanie zabić swoje dziecko, to cóż powstrzyma ciebie i mnie, abyśmy się wzajemnie nie pozabijali? Oni nie zasłaniali się miłosierdziem, do którego odwołuje się Ojciec kończąc:
„I bądźmy miłosierni dla tych, którzy uważają inaczej”. Oczywiście, bądźmy miłosierni! W jednym z wywiadów Siostra zakonna powiedziała mi, że jak przychodzi do ich klasztoru pijany człowiek, to nie dostaje od nich nawet posiłku, powiedziała coś więcej: To właśnie jest miłosierdzie względem tego człowieka, tylko wtedy może się nawrócić”.
Niech Ojciec będzie miłosierny dla mnie i dla siebie i pozwoli być mi i sobie za życiem. Każdym.
Polub mój profil na FACEBOOKU