Tylko nie mów nikomu, że zarobić można na wszystkim
dodane 2019-05-30 17:49
Tomasz Sekielski wypuszcza serię koszulek „Tylko nie mów nikomu”. Internauci podpowiadają, że można zrobić jeszcze breloczki i smyczki.
„Pecunia non olet”. Ale czy zawsze i w każdych okolicznościach? Niedawno napisałam krótki tekst, w którym chwalę rzetelność dokumentu braci Sekielskich. Dziś już chyba bym tego nie powtórzyła. Kilka dni temu dowiedziałam się, że dwóch z występujących księży od czterech lat księżmi już nie są. Nie była to więc informacja, o której autor nie wiedział czy do której nie mógł dotrzeć zbierając dowody, a jednak w swoim materiale nie ma na ten temat żadnej wzmianki ...
Dlaczego?
Podobne pytanie rodzi się w związku z faktami, iż przynajmniej dwóch duchownych było współpracownikami TW. To tez informacja powszechnie dostępna, a nikt się o niej w filmie nie zająknął...
Dlaczego?
Dzisiejszy news o tym, że prezes Fundacji „Nie lękajcie się”, który był jednym z głównych informatorów Sekielskiego i chciał wyłudzić od niego pieniądze, o czym znowuż autor w filmie nie wspomina (w sumie po co?), to nie ostatni powód, który sprawia, że wartość całego przedsięwzięcia traci po prostu na jakości.
Nie wiemy jeszcze, ile i jakie tajemnice wyjdą na jaw. Tomasz Sekielski kolejny raz strzela sobie w kolano. Produkcja i sprzedaż koszulek z tytułową okładką filmu jest nie tylko niesmaczna czy nieprzyzwoita. Tego nie robi się po prostu tym, ze względu na których, rzekomo, powstał ten film.
Ofiarom.
Nic tu nie pomogą zapewnienia, ze przecież działa w słusznej sprawie, że chce jeszcze bardziej nagłośnić walkę z pedofilią. Film zrobił już swoje, koszulki też zrobią.
Akurat autor "Tylko nie mów nikomu" powinien rozumieć to najlepiej.
Polub mój profil na FACEBOOKU