Polemiki
Parada nierówności
dodane 2019-06-10 15:09
W paradzie, która przeszła ulicami Warszawy nie chodzi o żadną równość. Chodzi o zakwestionowanie dotychczasowego porządku moralnego i społecznego.
Każda cywilizacja, aby trwała, musi opierać się na jasnych, konkretnie zdefiniowanych normach i wartościach. Przekonał się o tym nie tylko starożytny Rzym, ale w zasadzie każda kultura, która popuściła sobie w moralności i dzisiaj nie ma po niej ani śladu.
Ruch LGBT domaga się szacunku i słusznie, gdyż szacunek należy się każdemu. Także „twardogłowemu” katolikowi. Tymczasem parada równosci jest dokładnym zaprzeczniem tego, o co sama rzekomo walczy. Profanowanie mszy św., szydzenie z procesji Bożego Ciała czy obsceniczne i obraźliwe wyzwiska w kierunku osób wierzących nie są oznaką ani tolerancji ani poszanowania. Jak można domagać się się czegoś, czego samemu się nie praktykuje? Środowiska lewicowe tłumaczą: niech ten ciemnogród zobaczy, jak czują się wszyscy wykluczeni ze społeczeństwa. Nie jest to niestety nijak współmierne porównanie. Na marszach życia nie spotkamy pseudoparady równosci, parodii z aktów homoseksualnych. Więc coś mi tu nie gra...
Po za tym w Polsce nie ma dyskusji na temat tego, czy osoby LGBT mają mieć miejsce w przestrzeni publicznej, bo oczywiście, że mają. Tak samo jak osoby wierzące. Żyjemy obok siebie i to się nie zmieni. Chyba, że się pozabijamy, co patrząc na poziom emocji społecznych nie wydaje się całkiem niemożliwe, choć z pewnoscia nie jest wskazane. Dyskusja toczy się o to, co uznamy za normę społeczną, na której chcemy budować przyszłe pokolenia. Czy będzie nią definicja małżenstwa, która ciągle jeszcze obowiązuje, a jest zapisana w konstytucji, czyli związek kobiety i mężczyzny czy też związek osób jakiejkolwiek płci. Czy istnieją zasadnicze różnice pomiędzy kobietami, a mężczyznami wynikające po prostu z natury i biologii, czy to tylko szkodliwe stereotypy, które pokutują od lat i należy je wreszcie obalić, a ciemny lud oświecić. Czy, jak głosi jeden z transparentów, ojciec może rodzić czy nie może? (Sama nie wierzę, że to piszę). Wreszcie idzie o sprawę zupełnie podstawową, o tożsamość człowieka, kim jest, skąd pochodzi, po co żyje i jaki jest jego cel? Pytania za bardzo filozoficzne? Nic bardziej mylnego. Nadchodzi czas, gdy trzeba będzie, bardzo konkretnie, opowiedzieć się po jednej stronie: Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. ... Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo” (Pwt 30, 15.19).
Polub mój profil na FACEBOOKU
fot. www.wykop.pl