Bo czuję się jego częścią. Ani lepszą, ani gorszą. Kościół jest taki, jacy są jego wierni. Obecnie trudna sytuacja z Kościołem pomaga mi zrozumieć jeszcze jedno. Zobaczyć wyraźniej swój własny grzech.

W Kościele jestem od zawsze. Dużo od niego dostałam. Tak jak od Mamy i Taty i Cioci. Jest dla mnie święty, przecież nie dlatego, że ja taka jestem czy mój ksiądz proboszcz (choć to bardzo zacny człowiek). Tak jak w rodzinie zdarzają się czarne charaktery (nieraz sama do nich należę), czy tzw. czarne owce, nigdy nie przyszłoby mi do głowy, aby ją porzucić. Ktoś powie, ale tu chodzi o przestępstwa, naprawdę grube sprawy, chodzi o sprawiedliwość i zwykłą uczciwość. Więc wyjaśniajmy to, ale nie dziwmy się, że tak jak w rodzinie może zdarzyć się wujek, który nieuczciwie zgarnia kasę na lewych interesach - zwykły oszust, plotkująca babcia rozbijająca małżeństwo swojej córki czy kuzyn pedofil, tak w naszym Kościele pojawi się zdrajca. Tak, tak, to może być nasza rodzina...

Taki jawi się teraz mój Kościół, pełny cuchnących grzechów, wyśmiewany za skostniałą naukę, w którą już tylko naiwniaki wierzą, wskazywany jako dom rozpusty, siedziba pustej chwały i zaszczytów. Nie wydaje mi się ten obraz prawdziwy. Może jakiś jego aspekt. Na pewno nie całość. Przyjmijmy, że tak jest. Jest źle. W takim oto ludzkim „chlewie” dalej mieszka jednak Bóg. Nic się nie zmieniło. Codziennie pocichutku robi swoje rozdając siebie. Jak przychodził na ołtarz na głos skazanego McCarrika tak będzie przychodził na głos każdego kapłana, najgorszego zbrodniarza. Słowami grzesznego spowiednika będzie nadal zmazywał moje grzeczy. Dlaczego? To trzeba by Jego o to zapytać. Dlatego kocham ten Kościół, dziś tak spragniony nadziei, patrzący z ufnością na człowieka, bo żeby się zmienił, musi się zmienić człowiek właśnie. Nikogo nie bronię, nikogo nie oskarżam – jeżeli już, to pierwsza musiałabym stanać w kolejce. Ostatecznie Bóg nie wyrzeka się ani mnie, ani grzeszej babci, ani wujka pedofila, ani zbrukanego złem Kościoła. To jest moja nadzieja.

Polub mój profil na FACEBOOKU