Wyznania
Covid jak grzech
dodane 2021-01-26 13:08
Covid i grzech mają wiele ze sobą wspólnego. Jeden i drugi jest niewidzialny, jeden i drugi do pewnego stopnia mogą być bezobjawowe, ale w rezultacie jeden i drugi zabija i przynosi śmierć. Ale co chyba najważniejsze, zarówno na covida, jak i na grzech jest jedno lekarstwo: Jezus Chrystus.
To dziwny paradoks. Covid obnażył nie tylko fakt, jak bardzo lękamy się choroby, ale de facto śmierci. Czegoś tak naprawdę najbardziej pewnego w naszym życiu. Tymczasem Biblia mówi, że jedynym, którego mamy się bać, to ten, który ma w mocy wrzucić nas do piekła. I nie jest to ani wirus ani nawet szatan.
Czy ktoś ma wątpliwości, że umrze? No tak, ale przecież nie dziś, ani nie jutro, ani nawet nie za rok. Mam przed sobą przecież całe życie. Bardzo złudne i niepoprawne myślenie, ale jakże pocieszające. Ryzyko zachorowania na covida przerzedziło szeregi nie tylko w kościelnych ławach ale obnażyło w co i kogo tak naprawdę wierzymy, kto jest Panem naszego życia: wirus czy Jezus Chrystus?
Jeżeli na serio wierzę, że Bóg ma władzę nad moim życiem, że każdy mój włos na głowie jest policzony, to nie mam się czego lękać i nie chodzi tu wcale o to, aby zaprzestać noszenia maseczek albo z 40 stopniową gorączką nie iść do lekarza. Nie. Katolik nie postępuje absurdalnie i jak jest chory idzie do lekarza, a jak jest obowiązek dezynfekowania rąk, to robi to. Nie uzależnia jednak swojego życia od ani od wirusa, ani od przypadku, a już na pewno nie od swojego lęku, który potrafi być paraliżujący do tego stopnia, że potrafi przysłonić niejednemu, kto tu rozdaje karty.
Na jednym z kazaniu usłyszałam, ze covid i grzech mają wiele ze sobą wspólnego. Jeden i drugi jest niewidzialny, jeden i drugi zabija i chyba najważniejsze zarówno na covida, jak i na grzech jest jedno lekarstwo Jezus Chrystus. Może więc warto założyć maskę wiary oraz zdezynfekować się sakramentem spowiedzi. Czyli po prostu wrócić do Kościoła.
Polub mój profil na FACEBOOKU